- autor: Typer1928, 2012-03-17 18:06
-
ŻURAWIANKA - COSMOS NOWOTANIEC 0 : 1 (0 : 1)
Bramka:
0 : 1 - Małyk - 42'.
Żurawianka: Horodecki – K. Banaś, M. Bąk, Szczęsny, Gorczyca – Biały (65’ Gałuszka), W. Pilawa, Gręda, P. Pilawa (73’ Dmitrzyk) – Tyrawski, Gierczak (82’ Grad).
Cosmos: Vikhot – Pluskwik (46’Swalarz), Nikulishyn (ż)(39’ Spaliński), Szałankiewicz, Badowicz – Jęczkowski, Armata, Kłodowski (90’ Królicki), Łoch (ż) – Majka (82’ Śmietana), Małyk (78’ Szatkowski).
Sędziował: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg)
Tak się kończy mecz, gdy strzelamy wielokrotnie niecelnie lub kiepsko z czym bramkarz nie ma problemów. Goście oddali w przeciągu całego meczu zaledwie jeden celny strzał na bramkę Horodeckiego i wygrali. Tu muszę sprecyzować, że ten jeden strzał goście oddali po błędzie kolejno obrony, Horodeckiego i ponownie obrony. Horodecki silny strzał obronił wybijając piłkę wprost pod nogi wolnego Małyka a ten z paru metrów nie miał nic innego do roboty jak technicznym strzałem wpakować piłkę w róg bramki. W przeciągu całego meczu drużyna gości nie wypracowała wielu sytuacji podbramkowych, tylko w pierwszej części meczu posiadała lekko przewagę w polu, gdy gra toczyła się głównie w środku pola. W tej części jedyny silny strzał Armaty w 28’ minucie z 25 metrów minął minimalnie słupek bramki Horodeckiego. Natomiast Żurawianka głównie nastawiła się na kontry i w 12’ minucie W. Pilawa strzelił obok słupka. Podobnie w 32’ minucie Gierczak z 20 metrów w dogodnej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką, no i stała się 42’ minuta wspomnianych wyżej błędów. W drugiej części Żurawianka posiadała już zdecydowaną przewagę w polu ale jej akcje były zbyt koronkowe i grała systemem wielu podań na małej przestrzeni, co było wodą na młyn dobrze zorganizowanej obrony gości. W 48’ minucie Gierczak znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, a jego lekki strzał obronił bramkarz. W 54’ minucie W. Pilawa w podobnej sytuacji kopiuje Gierczaka i ponownie broni niegroźny strzał bramkarz. Jak na złość w 52’ minucie Tyrawski identycznie strzela z 25 metrów i również bramkarza nie daje się zaskoczyć. Jeszcze Biały ucieka po prawym skrzydle i strzela w samo okienko lecz Vikhot wybija piłkę na róg. Ostatnie 15 minut gry to desperackie ataki miejscowych i umiejętna obrona gości. Ataki te polegały głównie na wrzucaniu górnych piłek na środek pola karnego gdzie był tłok i wysocy obrońcy. W samej końcówce pod bramką gościu kotłowało się kilkakrotnie, lecz bezskutecznie. Przegrana tak ważnego meczu jest bardzo groźna dla naszego zespołu. Przysłowie jednak powiada, że pierwsze śliwki to robaczywki. Nie wolno się poddawać i walczyć trzeba nadal. Niepokoić musi wygrana Sokoła w Przemyślu, a nasi spadli na razie o dwa miejsca. Na razie bo nie znamy wyniku JKS w Rzeszowie. Jedyna pochwałą tego meczu oprócz obrony gości była praca trójki sędziowskiej.