RESOVIA II RZESZÓW – ŻURAWIANKA
4 : 1 (1 : 1)
Bramki:
1 : 0 - Rop 33',
1 : 1 - Kowal 44'(głową),
2 : 1 - Adamski 65',
3 : 1 - Krawczyk 73',
4 : 1 - Rop 75'.
Resovia II: Superson - Pietrucha, Śkęzak, Czopa (46' Fedan), S.Świst - Ł. Świst (60' Adamski), Codello (ż) (79' Głowacki), Warchoł (79' Gołda), Kaliniec - Krawczyk, Rop.
Żurawianka: Pstrąg - Kowal, A. Wardęga, Korytko, Mazur - Mateusz Pawłowski, Marek Pawłowski, Beer, Biały (ż) - Jaroch (46' Grad), Baran (69' Łaskarzewski).
Sędziował: Tomasz Giżka (Stalowa Wola).
Wyniki pozostałych meczy:
Piast - Wisłok 1 : 1, OKS – Kolbuszowianka 0 : 3, Przełęcz – Kosmos 2 : 1, Sokół – Strumyk 2 : 0, Stal - Crasnovia 3 : 0 vo, Rzemieslnik – JKS 0 : 1.
Kolejny przegrany mecz z rzędu i to nie bez winy samych zawodników. Tak na samym wstępie trzeba powiedzieć. Gospodarze wygrali zasłużenie bo w przekroju całego meczu byli zespołem lepszym. Grali szybciej i z pomysłem, a nasi gubili się, tracąc głowę niemal w każdej sytuacji. Wiele zagrań mieliśmy niecelnych i przypadkowych. W pierwszej połowie jednak gospodarze zawodzili strzałowo w dwóch dogodnych sytuacjach i trzykrotnie Pstrąg wychodził z obronną ręką. Bramkę gospodarze zdobyli jednak przy pomocy Korytki, który w 38’ minucie zbyt krótko wybił piłkę spod własnej bramki na 12 metr wprost do Ropa a ten pokonał Pstrąga. Jedna z nielicznych akcji Żurawianki powstrzymana została faulem w odległości około 30 metrów od bramki Supersona. Rzut wolny wykonywał Jaroch, po którym głową wyrównał Kowal. Szczęśliwie zakończona pierwsza część dawała nadzieję na korzystny wynik bo z remisu zapewne wszyscy kibice Żurawianki byliby zadowoleni. Druga połowa zaczęła się dla nas obiecująco i śmielej poczynaliśmy sobie na boisku. Częściej gościliśmy na połowie przeciwnika do 65’ minuty meczu, gdy w sytuacji całkowicie niegroźnej i zupełnie niegroźny strzał spoza pola karnego przepuścił Pstrąg do siatki i było 2 : 1 dla gospodarzy, którzy z miejsca dostali wiatr w żagle, a na Żurawiankę w takich okolicznościach utracona bramka podziałała jak czerwona płachta na byka. Rozpoczął się koncert gry miejscowych, którzy w szkolny sposób wykorzystali dwa błędy obrony. Najpierw Krawczyk w 73’ minucie strzelił na 3 : 1 by po dwóch minutach Rop strzelił na 4 : 1. Gospodarze mieli jeszcze trzy okazje na podwyższenie wyniku ale uratował nas Pstrąg. Któryś raz tracimy bramki z niczego, by następnie zupełnie tracić głowę pod własną bramką. Ciekawe, kiedy to się skończy? Jak długo trzeba płacić frycowe, aby z własnych błędów wyciągnąć wnioski?