POGÓRZE ROKIETNICA - ŻURAWIANKA
2 : 3 (1 : 2)
Bramki:
0 : 1 – Banaś 1’, 0 : 2 – Grad 10’, 1 : 2 – Marek 16’, 2 : 2 – Stysiał 48’, 2 : 3 – Grad 74’.
Pogórze: Kozioł – Napora (85' Ząbroń), Potuczko, Strzelec, Świtlicki (78’ Lis) – Walczak, Wojtowicz (58’ Skop), Pięknik, Stysiał (80’ Kowalski) – Gdyk (ż) (45' Winiarski), Marek.
Żurawianka: Toporowski – Beer (ż), Baran, Kowal (ż), Mazur – Banaś, Gręda, Majchrowski (45’ Kozak), Kucharski (45’ Stelmach) – Grad, Łaskarzewski.
Sędziował: Artur Cynar (Lubaczów).
Wyniki pozostałych spotkań: Santos – Czuwaj 4 : 0, Płomień – Kańczuga 1 : 0, Wesoła – Błękitni 5 : 4, Radymno – Pogoń 0 : 2, Kisielów – Huragan 4 : 2, Skołoszów – Start 3 : 0, Wiązownica – Granica 1 : 1.
W przedmeczowej zapowiedzi pisałem, że mecz w Rokietnicy jest w naszym zasięgu i nie pomyliłem się, ale od razu muszę stwierdzić, że zwycięstwo wymęczyliśmy krwawicą. Krew nie szła nam oczami ale z piłki w naszym wykonaniu, bo graliśmy przeciętnie. Zwycięzców wprawdzie się nie sądzi, ale ku sprawiedliwości trzeba powiedział prawdę, że graliśmy nieco gorzej niż w poprzednich meczach. Stworzyliśmy kilka sytuacji strzeleckich ale jak zawsze baliśmy się strzałów jak ognia z linii 16-tu metrów lub z dystansu, a przecież aż prosiło się wielokrotnie strzelać. Mecz rozpoczął się od kuriozalnej bramki już w pierwszej minucie ze strzału z połowy boiska Banasia a piłka zaślepionemu słońcem Koziołowi wymknęła się z rąk i wpadła do bramki. W 10’ minucie Łaskarzewski pięknie uciekł po lewym skrzydle i wyłożył Gradowi piłkę jak na talerzu, a ten strzelił nie do obrony. Gospodarze w 16 minucie zdobyli kontaktową bramkę po dalekim wykopie piłki przez obronę Pogórza, która kozłowała przed Toporowskim, który ją wypuścił z rąk i Marek strzelił do siatki. Ta bramka obciąża niewątpliwie bramkarza, ale nie bez winy jest środkowa obrona, która nie upilnowała strzelca. Zaraz po zmianie stron kolejny błąd obrony i bramkarza. Wyrzucona z autu piłka zostaje najpierw przepuszczona przez obronę i bramkarza, co z kolei spowodowało okropne zamieszanie pod bramką Toporowskiego i w tej kotłowaninie Stysiał wyrównał na 2 : 2. Od tego momentu gospodarze ruszyli do ataku a nasi robili błąd za błędem i wydawało się, że ten mecz przegramy. Gospodarze stosowali długie wrzuty piłek na dojście szybkich napastników, z którymi nasi byli zbyt wolni. Dopiero po paru minutach Żurawianka opanowała środek pola i skończył się ten koszmar. Zwycięska bramka padła po wielu nieskutecznych próbach ze strony Grada, Łaskarzewskiego, Mazura, Banasia i Grędy. Podobnie trzecią jak drugą bramkę wypracował Łaskarzewski podając do Grada, a ten strzelił nie do obrony. Gospodarze do końca meczu usilnie dążyli do wyrównania ale ich akcje było zbyt szablonowe i Żurawianka dowiozła zwycięstwo do końca. W bólu osiągnięte zwycięstwo niech będzie namiastką i nadzieją na następne mecze.