ŻURAWIANKA – POGOŃ LUBACZÓW
0 : 2 (0 : 1)
Bramki:
0 : 1 – Hojdak 25’,
0 : 2 – Małecki 73’.
Żurawianka: Toporowski – Stelmach, A. Wardęga, Kowal, Mazur – Beer, Gręda, Baran, Sidor – Łaskarzewski (ż), Kozak (45’ D. Kucharski).
Pogoń: K. Łakomy – Hass, Kuziemski, Załuski, Hojdak (83’ Dyś) – Polucha, Małecki (ż), Mazurkiewicz (61’ Kinach), D. Łakomy (36’ Zając) – Gotkowski (ż), Roman (65’ Kubiszyn).
Sędziował: Maciej Łamasz (Radymno).
Wyniki pozostałych spotkań: MKS Radymno – Czuwaj 1 : 2, LKS Kisielów – Wesoła 8 : 0, LKS Skołoszów – Płomień 1 : 0, KS Wiązownica – MKS Kańczuga 0 : 1, Granica – Błękitni 1 : 3, Start – Huragan 1 : 0, Pogórze – Santos 0 : 2.
Po wygranej w Gniewczynie poprzedniej niedzieli wielu miało nadzieję, że Żurawianka coś wskóra z Pogonią Lubaczów, która w obecnym sezonie przecież nie błyszczy i jest młodą drużyną, średnio tylko dwa lata starszą od Żurawianki. Można rzec, że obie drużyny są rówieśnikami, ale w pierwszej połowie goście prezentowali się znacznie lepiej od miejscowych. Przeważali i grali dojrzalszą piłkę, stosowali urozmaiconą grę, operując znacznie lepiej piłką. Mimo przewagi w polu, goście jednak nie stworzyli w tej części gry żadnej groźnej sytuacji pod bramką Toporowskiego, Żurawianka też nie. Zatem, pierwszą część meczu można skwitować jednym zdaniem. Gra toczyła się w środkowej strefie boiska z przewagą gości, którzy w przeciągu całego meczu oddali tylko trzy groźne strzały na bramkę Żurawianki, w tym dwa niecelne i wygrali 2 : 0! Jedyny strzał gości w pierwszej połowie to bramka w 25’ minucie zdobyta dalekim strzałem pod poprzeczkę przez Hojdaka z 30 metrów, przy którym nie bez winy był bramkarz. Dla sprawiedliwości trzeba też powiedzieć, że Żurawianka praktycznie nie oddała żadnego celnego i groźnego strzału na bramkę Łakomego w całym meczu! W drugiej połowie role się odmieniły i to miejscowi mieli więcej z gry. To oni wypracowali kilka sytuacji bramkowych. W 57’ minucie Łaskarzewski ładnie zacentrował do Barana i jego strzał głową minimalnie minął bramkę. Po minucie Łaskarzewski wyszedł sam na sam z Łakomym i strzelił z narożnika pola bramkowego płasko po ziemi obok słupka. Następnie w 59’ minucie taką samą sytuację zmarnował D. Kucharski, będąc sam na sam z bramkarzem strzelił obok okienka. W 68’ minucie Baran ucieka prawym skrzydłem i podaje płasko wzdłuż linii bramkowej do Łaskarzewskiego, który z kilku metrów marnuje okazję. Nie do wiary, że można tyle marnować, a jednak! Za to w 70’ minucie po błędzie Stelmacha Gutkowski z 30 metrów strzela w samo spojenie słupka z poprzeczką, a w trzy minuty później goście strzelają drugą bramkę z niczego. Źle wybitą piłkę przez obrońców Żurawianki przechwytują goście, podają do stojącego na 25. metrze Małeckiego, który strzela mocno ale niecelnie, gdyż strzał zdążał około 1 metr obok słupka i trafia w plecy Kowala myląc Toporowskiego, wpada do siatki Żurawianki! Tak to jest, że biednemu zawsze wiatr wieje w oczy! Tym bardziej, że biedny sam sobie nie chce życie uprościć. Tradycją stało się, że Żurawianka potrafi wypracować sytuacje strzeleckie ale je nie potrafi wykorzystać, lecz specjalizuje się w pomaganiu przeciwnikom. Przegraliśmy piąty mecz u siebie w V lidze (wszystkie) i nie zdobyliśmy żadnego punktu a stosunek bramek na własnym boisku mamy katastrofalny 3 : 22. Tego nie pamiętam jak pamięcią sięgam ponad 60 lat – o zgrozo! Kiedy to się wreszcie skończy?