ŻURAWIANKA – LKS SKOŁOSZÓW
0 : 1 (0 : 0)
Bramka:
0 : 1 – K. Buczkowski 51’.
Żurawianka: Pstrąg – Beer, Baran, M. Bąk, Mazur – Kohut (46’ Stelmach), Gręda, M. Banaś, Gałuszka – Kozak, Sidor.
LKS Skołoszów: D. Buczkowski – K. Kolanek, M. Sobejko, Turczyn, Franków – Gorczyca, A. Pacuła, K. Buczkowski, Mazurkiewicz – M. Buczkowski, M. Chmielewski oraz M. Muzyczka, Broda, D. Pacuła, Olech, Sudoł.
Sędziował: Krzysztof Stefanowski (Żurawica).
Spodziewałem się gorszej gry ze strony Żurawianki w konfrontacji z liderem jarosławskiej V ligi, a tymczasem goście prezentowali się znacznie słabiej niż jesienią w żurawickim meczu mistrzowskim, kiedy gładko pokonali Żurawianke 5 : 0. Wprawdzie w pierwszej połowie znacznie mieli więcej z gry i mocno przeważali, ale wszystko marnowali i to w bardzo dogodnych sytuacjach pod bramką Pstrąga. W tej połowie miejscowi praktycznie nie wypracowali żadnej podbramkowej sytuacji i oddali tylko jeden niecelny strzał na bramkę Buczkowskiego. W drugiej połowie jeszcze przez okres około 10-ciu minut goście nieznacznie przeważali i zdobyli prowadzenie ze strzału K. Buczkowskiego po wyraźnym błędzie prawej obrony gospodarzy, a następnie niemal zupełnie oddali inicjatywę Żurawiance, która do samego końca przeważała. W przewadze tej gospodarze wypracowali kilka dobrych okazji do wyrównania, ale również zmarnowali je, tworząc kilkakrotnie wielkie zamieszania pod bramką gości, z których nic nie mogło być w gąszczu nóg. Podsumują trzeba powiedzieć jasno, że Żurawianka obronę ma ustabilizowaną. Z linią środkową nie jest dobrze, bo często nie potrafi grać z pierwszej piłki a i z przyjęciem piłki ma pewne kłopoty, tak samo jak ustępuje innym drużynom szybkością i indywidualną zwrotnością zawodników. W dalszym ciągu prawy obrońca nie bierze udziału w szybkich akcjach zaczepnych i kontratakach. Takie akcje zaczepne w tym meczu wykazywał Mazur przy współudziale z Sidorem, co jest godne podkreślenia. Z atakiem Żurawianki nadal jest bardzo źle, bo sam Sidor niewiele może wskórać. Bezsprzecznie prosi się szybki powrót Łaskarzewskiego, a formację tę zapewne wzmocniłby Dominik Kucharski, gdyby…. Właśnie, gdyby chciał!