ŻURAWIANKA – GKS ORŁY
0 : 0
Żurawianka: Pstrąg – Podolak, Bąk (ż), Stelmach (z), Mazur (ż) – Gręda (ż), Harłacz, M. Banaś, Kohut – Zabłocki (70’ Wrona), A. Bajwoluk (46’ Milanik)(ż).
GKS Orły: Kasiuk – M. Stec, Lewicki, P. Nykiel (46’ I. Stec), Makarowski – Kiełtyka (ż), M. Kawecki II(78’ Koba), D. Nykiel, Tyrawski – Szelast (ż) (82’ Mac), Majcher (ż).
Sędziował: Paweł Mielnik (Przemyśl).
Widzów: 200.
Wyniki pozostałych spotkań: Wesoła Zadąbrowie - San Hureczko 1 : 1, Orzeł Torki – Biało-Czerwoni Kaszyce 1 : 0, Jawor Nehrybka - Wiar Krówniki 1 : 1, Fenix Leszno – Fort Jaksmanice 2 : 2, LKS Ujkowice - LKS Batycze 1 : 3, Pogórze Dubiecko – Wiar Huwniki (rozegrany 27.08.2014 r. 2 : 2), Unia Fredropol - Bizon Medyka 0 : 1.
Przed meczem gdy zobaczyłem skład Żurawianki byłem pełen optymizmu, że wreszcie coś w kadrze drgnęło. W szatni pokazało się 15 zawodników gotowych do gry, co było ewenementem w ostatnich czasach! Żurawianka do tej pory występowało w bardzo zdziesiątkowanym składzie. Dzisiaj nadal nie było jeszcze z podstawowego składu Barana, Kowala, Gałuszki, Kozaka, Grada i Sidora, ale było już całkiem nieźle i obserwowaliśmy polepszenie gry. Polepszenie nie oznacza jednak, że jest różowo – a skądże! Żurawianka posiadała przez cały mecz wyraźną przewagę, a w ostatnim kwadransie nawet było oblężenie Częstochowy pod bramką Kasiuka, ale mecz zakończył się bezbramkowo. Żeby było ciekawie, to trzeba przyznać, że goście więcej niż Żurawianka stworzyli naprawdę groźnych sytuacji pod bramką Pstrąga, stworzonych tylko w wyniku szybkich kontrataków. Jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, że po grze na jedną bramkę nie musi się meczu wygrać i Żurawianka nie wygrała, choć nawet mogła go przegrać, gdyby np. Szelest w 29’ i 40’ minucie będąc sam na sam z Pstrągiem nie zmarnował sytuacji. Pstrąg w pierwszej części meczu jeszcze dwukrotnie ratował sytuację, a w drugiej części trzykrotnie wychodził obronną ręką w sytuacjach beznadziejnych. Żurawianka natomiast pomimo posiadanej przewagi nie stworzyła tyle dogodnych sytuacji. W 20’ minucie Bąk ostro strzelił obok słupka, a w 29’ minucie Zabłocki trafił z bliskiej odległości w poprzeczkę. Kohut zaś w 38’ minucie z 20 metrów huknął ponad poprzeczkę. Idealną sytuację zmarnował też w 42’ minucie Zabłocki, który po rzucie wolnym Mazura z kilku metrów nie trafił do bramki. W drugiej części, a zwłaszcza w ostatnich 15-20 minutach miało miejsce ustawiczne bombardowanie bramki Kasiuka z małymi okresami kontr gości. Jednak było to przysłowiowe bicie głową w mur i mecz skończył się bezbramkowo. Cóż z tego, że mieliśmy znaczną przewagę w polu, skoro nie potrafimy strzelić celnie do bramki!