ŻURAWIANKA – SAN HURECZKO
2 : 1 (1 : 0)
Bramki:
1 : 0 – Banaś 33’,
1 : 1 – A. Fedak 60’,
2 : 1 – Milanik (głową) 79’.
Żurawianka: Pstrąg – Podolak (89’ Soski), Bąk, Kowal, Mazur – Zabłocki (75’ A. Bajwoluk), Gręda, Harłacz, M. Banaś - Milanik (89’ K. Bajwoluk), Sidor (80’ Wrona).
San: Wojdyło – Drapała (46’ Szczęsny), Błażkowski (82’ M. Krajewski), Ciciński, Gibczyński – Habaj, Tomaszewski (46’ Marciniak), Hakało, Ł.Wojdyło – A. Fedak, Kwolik.
Sędziował: Ireneusz Małysz (Przemyśl).
Widzów: 200.
Wyniki pozostałych meczy: Jawor Nehrybka - Orzeł Torki 1 : 2, Wesoła Zadąbrowie - Biało-Czerwoni Kaszyce 3 : 1, Fort Jaksmanice – Bizon Medyka 1 : 2, Unia Fredropol - Wiar Huwniki 1 : 1, LKS Ujkowice – GKS Orły 4 : 2, Fenex Leszno - LKS Batycze 4 : 1, Pogórze Dubiecko – Wiar Krówniki 2 : 3.
Przyznam, że po dość szczęśliwym zwycięstwie w Krównikach, drużyna Żurawianki siądzie na laurach z samozadowolenia i zacznie lekceważyć obowiązki. Jednak przeliczyłem się bardzo. Już przed meczem po wejściu do szatni niemal oniemiałem z wrażenia, że tylu zawodników zgłosiło chęć do grania. Od razu poprawiło mi się samopoczucie, choć pogoda była kapryśna. Wcześniej w ostrych słowach zwróciłem się do małej części juniorów za absencję w Oleszycach, a tu nagle jak piorun z jasnego nieba spadła przyjemna niespodzianka ze strony starszej kadry, co rokowało wielkie nadzieje z rozpoczęciem meczu i nie zawiodłem się. Przeciwnik przecież wymagający, zasilony przez starych wyjadaczy z przemyskich drużyn i nie tylko. Wygrana Żurawianki dla jednych jest niespodzianką, a dla drugich oczekujących niecierpliwie na poprawę gry jest potwierdzeniem, że można liczyć na drużynę, że następuje systematyczna poprawa atmosfery i dyscypliny w drużynie, a to jest podstawowym wymogiem do osiągania sukcesów. Jak z czarodziejskiej różdżki poprzedni sukces w Krównikach został potwierdzony ciężką walką dzisiaj na boisku w Żurawicy. Pierwsza połowa była wyrównana z lekką przewagą gospodarzy i przy bardzo groźnych kontrach gości. W 23’ minucie piękną akcję zapoczątkował Gręda wysyłając na przebój lewym skrzydłem Milanika, który z narożnika szesnastki huknął w boczną siatkę bramki Wojdyły. Później gra toczyła się w środku pola, a wszelkie próby ofensywne gospodarzy były skrzętnie likwidowane przez obronę gości, głównie przez wyjadacza Błażkowskiego. W środku pola prym wiedli ze strony gospodarzy głównie Banaś i Gręda, a ze strony gości Habaj. Ozdobą tej części gry była cudowna bramka w 33’ minucie Macieja Banaś, który z odległości 25 m trafił w samą pajęczynkę bramki Wojdyły i było 1 : 0. Po zmianie stron przez około 25 minut przewagę mieli goście, którzy parokrotnie poważnie zagrozili bramce Pstrąga. W 52’ minucie Błażowski przedostał się w najbliższe sąsiedztwo bramki gospodarzy i z bliskiej odległości strzelił groźnie pod poprzeczkę, ale Pstrąg pięknie wybił piłkę na róg. Następnie goście wykonywali trzy kolejne rzuty rożne i po trzecim Fedak w 60 minucie wyrównał stan meczu po strzale z ostrego kąta, z narożnika pola bramkowego. Po chwili inicjatywę przejęli miejscowi i to oni mieli więcej z gry aż do zdobycia prowadzenia. Stało się to po rzucie wolnym Mazura i majstersztykiem głową Milanika, który zupełnie zmylił bramkarza gości i piłka wylądowała w samym rogu jego bramki. Do końcowego gwizdka obserwowaliśmy typową walkę obu drużyn. Gospodarze zwalniali grę i umiejętnie szanowali piłkę, a goście usilnie dążyli do wyrównania. Podobnie jak w Krównikach, tak teraz w Żurawicy drużyna Żurawianki pokazała mądrość operowania piłką w tylnych strefach boiska. Kończąc, powiem z zadowoleniem, że zwycięstwo oczywiście cieszy, ale cieszy bardziej systematyczna poprawa stanu drużyny, jej zaangażowania, jej poprawa obowiązkowości i jej atmosfera. Tą postawą przyciągniecie widzów na stadion i przywrócicie do siebie szacunek wielu kibiców. Ufam, że tak się niebawem stanie, za co Wam dziękuję i namawiam do kontynuacji tych postaw, co się zawsze każdemu opłaci.