ŻURAWIANKA – B. –CZ. KASZYCE
1 : 1 (1 : 1)
Bramki:
0 : 1 – Malinowski 25’,
1 : 1 – Bąk 45’.
Żurawianka: Pstrąg – Podolak, Stelmach (75’ A. Bajwoluk), Bąk (ż), Mazur – Kohut, Harłacz, Gręda (ż), Banaś (ż) (85’ Stachura) – Sidor (80’ K. Bajwoluk), Baran (63’ Zabłocki).
Biało-Czerwoni: M. Lorenowicz – P. Lorenowicz (ż), Majcher, Marcuch (ż), Sawka – Radwański, Wielgosz, Stasiła (ż) (80’ Kuźniar), Strójwąs (56’ Wota) – Malinowski (76’ Kuźmiński), Trojnar (ż) (85’ Wojdyło).
Sędziował: Paweł Koczan (Przeworsk).
Widzów: 200.
Wyniki pozostałych meczy: Fenix Leszno - San Hureczko 2 : 1, Unia Fredropol – Orzeł Torki 5 : 1, Fort Jaksmanice - Wiar Krówniki 0 : 3, Bizon Medyka - GKS Orły 1 : 1, LKS Batycze - Wiar Huwniki 0 : 0, LKS Ujkowice - Wesoła Zadąbrowie 0 : 3, Pogórze Dubiecko – Jawor Nehrybka 1 : 2.
O tym meczu w skrócie można powiedzieć tylko tyle, że się odbył i o nim chyba trzeba jak najszybciej zapomnieć. Chyba, powie zapewne ktoś nieodpowiedzialny za los Żurawianki. Tego nie powie ten, któremu drużyna jest bliska, bo wyciągnie z niego wnikliwe wnioski. Mecz ten pokazał jak na dłoni, że Żurawianka grała tak, aby przypadkiem nie zrobić krzywdy gościom, grała ślamazarnie, wieloma niecelnymi podaniami, a co gorsza w sytuacjach podbramkowych im bliżej do bramki przeciwnika tym więcej podań, co w konsekwencji zamiast strzału na bramkę traciliśmy okazje. Cóż z tego, że mieliśmy przewagę w polu niemal przez cały mecz, skoro na palcach jednej ręki można było zliczyć strzały na bramkę Lorenowicza. Nieliczne strzały zazwyczaj były bardzo niecelne lub niezwykle anemiczne, co nie stwarzało żadnego niebezpieczeństwa. Drużyna z Kaszyc przeciwnie, grała prostą piłkę, stosując długie i celne podania do szybkich napastników, co musiało stwarzać poważne zagrożenie i tak właśnie padło prowadzenie dla gości, gdy w 25’ minucie meczu daleką piłkę otrzymał w pełnym biegu Malinowski, minął naszą obronę i będąc sam na sam z Pstrągiem pokazał naszym zawodnikom jak należy strzelać bramki, po prostu przelogował Pstrąga i było 0 : 1. Jednak nasi nie skorzystali z nauki Malinowskiego, nadal ślamazarnie i systemem tysiąca podań ciągle pokazywali jak nie należy grać! Wykonywaliśmy bezskutecznie wiele rzutów rożnych i dopiero w ostatniej minucie pierwszej połowy, nie kto inny – a jakże – stoper Bąk wyręczył tych, którzy mieli ku temu okazje i przypisane role. Gdy jestem przy Bąku, to muszę powiedzieć jasno, że do jego jedynego z drużyny nie mogę mieć pretensji, bo bez zarzutu grał w obronie, a i często szukał swojego miejsca dla wyręczania przednich formacji. Niektórzy za głowę się chwycili pytając: jak można było tak zmarnować sytuację, co trafiło się K. Bajwolukowi po idealnym podaniu brata (A. Bajwoluka) w 85' minucie meczu? Wtedy należało tylko przyjąć spokojnie piłkę i zapytać bramkarza gdzie mu strzelić, a ten piłkę przepuścił by za nią biec i w konsekwencji stracić. To tylko jeden jaskrawy przypadek nieporadności. Zapewne znajdzie się ktoś, który zarzuci mi niesprawiedliwą, czy złośliwą ocenę drużyny. Radzę jednak wcześniej popatrzeć na tabelę po tej kolejce. Teraz gramy u siebie z Pogórzem a następnie jedziemy do Ujkowic. Sześć ostatnich miejsc zajmują drużyny, z którymi Żurawianka nie wygrała żadnego meczu, w tym u siebie z: Fortem, Kaszycami i Orłami oraz w Nehrybce. Jeżeli teraz na własnym boisku nie wygramy z Pogórzem i nie wygramy w Ujkowicach, to zasadnym będą pytania: „Z kim wreszcie Żurawianka chce wygrać?, Jak należy sprawiedliwie ocenić wyniki Żurawianki?, Czy nie można dostrzec przyczyn tego stanu rzeczy?”. Ja przynajmniej dostrzegam.