ŻURAWIANKA – POGÓRZE DUBIECKO
1 : 2 (1 : 1)
Bramki:
1 : 0 – Milanik 17’,
1 : 1 – Pinda 26’,
1 : 2 – Sebzda (k) 88’.
Żurawianka: Pstrąg (ż) – Podolak, Baran, Bąk, Mazur – Kohut, Harłacz, Zabłocki (75’ Wrona), A. Bajwoluk – Milanik, Sidor.
Pogórze: Kr. Bielec – Zych (90’Klaczak), Sarnicki, Gierczak, Stelmach – K. Bielec, Błachut, Bury, Pinda – Sebzda, Kijanka.
Sędziował: Ireneusz Małysz (Przemyśl).
Widzów: 50.
Wyniki pozostałych meczy: Orzeł Torki - Fenix Leszno 1 : 3, San Hureczko – Fort Jaksmanice 5 : 1, Wesoła Zadąbrowie - Unia Fredropol 6 : 0, Wiar Krówniki - Bizon Medyka 1 : 1, GKS Orły - LKS Batycze 1 : 1, Biało-Czerwoni Kaszyce - Wiar Huwniki 2 : 2, Jawor Nehrybka - LKS Ujkowice 0 : 2.
Po meczu ubiegłej niedzieli pisałem, że z taką grą Żurawianka nie jest w stanie wygrać z żadną drużyną. Później pisałem, że z wszystkimi drużynami, które okupują dolną część tabeli Żurawianka nie potrafi wygrać, w tym głównie na własnym boisku. Tym razem również nie wygrała i od razu muszę przyznać, że goście wygrali zasłużenie! Jak do tego doszło? Po prostu, nie można wygrać meczu jak się gra w sposób, aby meczu nie wygrać, lub aby nie zrobić przypadkiem krzywdy przeciwnikowi i dla oka mieć przewagę w polu.
W tym meczu, tak jak w dwóch poprzednich grano identycznie, mieliśmy nieznaczną przewagę w polu, ale znacznie więcej sytuacji strzeleckich wypracowali goście, a na dodatek - w przeważającej części sami pomogliśmy gościom je wypracować. Tak przecież padły obie bramki dla gości. Pierwszą strzelił Pinda, który przeszedł z piłką od połowy boiska mijając po drodze jak tyczki slalomowe paru zawodników Żurawianki i będąc sam na sam z Pstrągiem bez problemu strzelił do siatki! Drugą z rzutu karnego strzelił Sebzda, który wykonywał rzut karny po faulu Pstrąga na napastniku gości, który otrzymał idealną piłkę od Mazura i będąc sam na sam z Pstrągiem. Początek meczu jednak nie zapowiadał niczego złego, Żurawianka miała przewagę w polu, grała dobrze do strzelenia bramki przez Milanika. Bramka ta został zdobyta po bardzo ładnej akcji lewą stroną i świetnym podaniu A.Bajwoluka do Milanika, a ten z woleja strzelił nie do obrony. Po tej bramce Żurawianka powróciła do starego systemu gry – im bliżej bramki przeciwnika, tym więcej podań, co kiedyś nazwałem systemem tysiąca podań, w tym wiele niecelnych. Goście natomiast grali prostą piłkę, szybciej i celniej, co przy wielu błędach miejscowych pomogło im wypracować świetne okazje, które jednak nie wykorzystali. Dla przykładu w pierwszej części meczu: w 25’ minucie Pstrąg w niegroźnej sytuacji mija się z piłką i Bielec strzela nieuchronnie, ale instynktownie w beznadziejnej sytuacji broni Bąk. W 26’ minucie padło opisane już wyrównanie za sprawą Pindy. W 29’ minucie Kijanka w sytuacji sam na sam strzela zbyt lekko i broni Pstrąg. W drugiej połowie praktycznie nic się nie zmieniło, nadal przewagę miała Żurawianka, ale groźniejsze sytuacje notowali goście, oczywiście – przy wydatnej pomocy zawodników Żurawianki. W 64’ minucie po błędzie obrony miejscowych goście wykonywali rzut rożny a strzał głową Pindy zdążający nieuchronnie do siatki, pięknie obronił Pstrąg. W 75’ minucie Kijanka będąc sam na sam marnuje idealną sytuację strzałem bardzo niecelnym. W 80’ minucie szkolny błąd Mazura wykorzystuje Sebzda i jest sam na sam, ale Pstrąg jest na posterunku i broni. Przyszła feralna 88’ minuta gry i ponownie błąd Mazura, no i porażka. Ilość wykonywanych rzutów rożnych czy sytuacji pod bramką przeciwnika zdecydowanie należała do Żurawianki, ale z tej przewagi zupełnie nic nie wynikało, bo zbyt wiele było zwykłej i nieefektywnej kopaniny niż rozumnej i przemyślanej piłki nożnej. Na dodatek w wielu przypadkach lubowano się w kiwaniu, co nigdy nie daje żadnego efektu. Nadal nie ma odważnych aby w podbramkowej gęstwinie ktoś potrafił strzelić z dystansu!
Teraz mamy wyjazd do Ujkowic, do czerwonej latarni, która jednak wygrała w Nehrybce, gdzie Żurawianka cudem zremisowała i co? Później gościmy na własnym boisku Unię, która dostała tęgie lanie w Zadąbrowiu i co? Potrafimy cokolwiek uszczknąć, czy już nic nie osiągniemy? A gdzie są te przedsezonowe górnolotne głosy?