LKS UJKOWICE - ŻURAWIANKA
5 : 3 (2 : 0)
Bramki:
1 : 0 – M. Stachura 13’,
2 : 0 – N. Bak 42’,
2 : 1 – A. Bajwoluk 47’,
2 : 2 – Milanik 50’,
3 : 2 – K. Stachura (g) 53’,
3 : 3 – Mazur (k) 79’,
4 : 3 – N. Bak 85’,
5 : 3 – M. Sanocki 90’.
LKS Ujkowice: P. Stachura – J. Stachura, Dubaj, M. Stachura, K. Stachura – Krucan, M. Sanocki, Hrycewicz (ż), Włoch – N. Bak, G. Stachura.
Żurawianka: Pstrąg – Podolak, Baran (ż), Bąk, Mazur – Kohut (46’ A. Bajwoluk), Harłacz, Gręda, Banaś – Milanik (ż), Sidor.
Sędziował: Łukasz Olech (Przemyśl).
Widzów: 100.
Wyniki pozostałych meczy: Fort Jaksmanice - Orzeł Torki 1 : 2, Fenix Leszno – Wesoła Zadąbrowie 3 : 1, Bizon Medyka - San Hureczko 2 : 0, Unia Fredropol – Jawor Nehrybka 2 : 0, LKS Batycze - Wiar Krówniki 0 : 2, Wiar Huwniki - GKS Orły 2 : 0, Pogórze Dubiecko - Biało-Czerwoni Kaszyce 0 : 1.
Nie jest to żaden przypadek, że przegraliśmy w Ujkowicach z czerwoną latarnią, bo przecież drużyna ta przed meczem z nami zamykała tabelę. Wystarczy tylko popatrzeć na tabelę i zobaczyć, że pięć ostatnich miejsc w tabeli zajmują te drużyny, z którymi Żurawianka nie potrafiła wygrać, choć trzykrotnie grała na własnym boisku. Na obcym boisku szczęśliwie zremisowała w Nehrybce, a ostatnio sprawiedliwie i przy własnej pomocy przegrała u siebie ze słabiutkim Pogórzem, który dzisiaj u siebie przegrał z równie słabą drużyną Kaszyc. Wniosek jest bardzo prosty, Żurawianka dla oka gra ładnie, ale praktycznie jest bardzo słaba i z tą grą będzie mieć poważne kłopoty z utrzymaniem się. Przed nami jeszcze mecz u siebie z Unią i wyjazd do lidera. Jeżeli radykalnie nie zmienimy grę, to niczego dobrego nie możemy się spodziewać i możemy już patrzeć jak nad Żurawiankę nadciągają czarne chmury! Nie jest to czarnowidztwo, bo realnie patrząc, na wiosnę będziemy mieć wyjazdy niemal do wszystkich drużyn, z którymi nie potrafiliśmy sobie poradzić na własnym boisku.
Tyle spraw ogólnych, a teraz do meczu.
Wcześniej pisałem, że w piłkę nożną nie gra się tylko nogami, ale przede wszystkim głową. Żurawianka w Ujkowicach grała wyłącznie nogami i na dodatek źle. Czy nikt z drużyny nie widział, że gospodarze grają szybko, żywiołowo i nieustępliwie, stosując bezpardonowe wybijanie piłki – aby do przodu, do szybkich napastników? Żywioł likwiduje się drugim żywiołem, czyli takim samym sposobem. Żurawianka nadal nie potrafiła wybić pierwszej piłki daleko w pole, a na dodatek grała ślamazarnie, bez gry z pierwszej piłki i z mnóstwem niecelnych podań, a co gorsza, z licznymi błędami. Dość powiedzieć, że w przeciągu pierwszych 15-tu minut meczu Pstrąg dopuścił się aż trzech szkolnych błędów, a i obrona nie była lepsza. Już w 7’ minucie nie obstawiony M. Sanocki znalazł się sam na sam z Pstrągiem i poprzeczka uratowała gości od utraty bramki. W 12’ minucie nieporozumienie pomiędzy Pstrągiem a Podolakiem wykorzystał napastnik gospodarzy i wywalczył róg, po którym M. Stachura strzelił pierwszą bramkę. W 21’ minucie dalekie podanie Dunaja i szybki N. Bak z dogodnej sytuacji strzela i broni Pstrąg pod nogi Hrycewicza, którego bomba jest niecelna. Żurawianka w tym czasie gra zupełnie niemrawo i dopiero w 26’ minucie Mazur oddaje pierwszy strzał na bramkę gospodarzy z odległości 35 metrów, z czym nie ma żadnym kłopotów Patryk Stachura. Zaraz po tym Żurawianka przeprowadza ładną akcję lewą stroną zainicjowaną przez Sidora i przypadkowa ręka Jakuba Stachury na polu karnym. Sędzia bez namysłu pokazał na wapno. Banaś strzela zbyt lekko i bramkarz obronił ten anemiczny strzał. W dalszym ciągu gra nie ulega zmianie w obu drużynach i w 42’ minucie po klasycznej kontrze miejscowych mamy 2 : 0 po strzale Norberta Baka. Druga część dla Żurawianki była bardzo obiecująca, gdyż od samego początku wzięto się do zmasowanych ataków i już po dwóch minutach w zamieszaniu podbramkowym A. Bajwoluk strzela na 2 : 1. Za chwilę mieliśmy już 2 : 2, gdy jedyny raz w tym meczu Milanik dostał z obrony długie podanie i biegiem wyprzedził Dunaja, a następnie plasowanych strzałem wyrównał stan meczu. Był to czas, aby Żurawianka zrewidowała swoją grę i zaczęła grać tak jak robią to gospodarze. Niestety, Żurawianka powróciła do swojej gry i już w trzy minuty po wyrównaniu Pstrąg robi dziecinny błąd i prostą daleką piłkę po koźle przepuszcza na róg. Rzut rożny bity na wysokości pola bramkowego głową musnął M. Bąk zmylając Pstrąga, a głową kieruje ją do siatki nie obstawiony K. Stachura. Prezent ten nie nauczył nikogo, bo pod koniec meczu zrobiliśmy jeszcze dwa podobne prezenty ze strony obrony i straciliśmy dwie bramki strzelone przez N. Baka i M. Sanockiego. Wcześniej mieliśmy jeszcze rzut karny za rękę Dunaja, który wykorzystał Mazur i był ponownie remis. Trzeba jednak podkreślić, że dwie ostatnie bramki straciliśmy przy znacznej przewadze Żurawianki, gdy miejscowi ratowali się chaotycznym wybijaniem piłki byle gdzie. Wszystkie stracone bramki bezpośrednio obciążają głównie obronę oraz bramkarza Żurawianki, ale przyczynę pośrednią przegranej w Ujkowicach przedstawiłem na wstępie.