W IV lidze mieliśmy przypadek krótkiego liderowania stawce i dlatego warto wspomnieć o tym wydarzeniu. Najpierw pod koniec rundy jesiennej sezonu 2005/2006, w dniu 06.11.2005 r. zwyciężając w Żurawicy EC Rzeszów 2 : 0 po bramkach Hajduka i J. Gierczaka byliśmy wiceliderami, ustępując Wisłoce Dębica jednym punktem. Dostąpiliśmy lidera dopiero pod koniec rundy jesiennej w sezonie 2009/2010, gdy dnia 11.11.2009 r. wygraliśmy w Leżajsku 1 : 0 po bramce P. Duńskiego w przedłużonym czasie gry. Zostaliśmy sensacyjnym liderem aż do dnia 28.04.2010 r. gdy przegraliśmy na własnym boisku z JKS 1 : 2 po bramce M. Bąka. Był to sezon najlepszy w całej bytności Żurawianki w IV lidze, a zarazem stał się początkiem jej nieszczęścia. Wydarzenia tego sezonu jak w zwierciadle potwierdzają o wyjątkowej mentalnej niestabilności i nieodpowiedzialności działań Żurawianki w całej długoletniej historii. Należy też wspomnieć o zwycięstwie w Mielcu 2 : 1 (2 : 0) po bramkach Ł. Bąka i Załogi, remisie z Resovią w Rzeszowie 1 : 1 (0 : 0) po bramce J. Gierczaka, czy remisie z Wisłoką w Dębicy 2 : 2 (2 : 0) po bramkach Ł. Bąka i Hajduka oraz wygranej 2 : 1 (1 : 1) po bramkach Pilawy i G. Gierczaka. Kolosalne znaczenie miał mecz w Żurawicy z Siarką Tarnobrzeg 2 : 0 (0 : 0) po bramkach G. Gierczaka i Gawłowskiego. Były okresy Żurawianki chwalebne i pełne podziwu, w których byliśmy postrachem dla wielkich Podkarpacia. Były też okresy bezprawia i lekceważenia podstawowych zasad sportu, co rychło stało się naszą tragedią.
Sezon 2009/2010
Pierwszy mecz dnia 08.08.2009 r. i remis 1 : 1 w Ropczycach po bramce Pilawy, następnie wielkie i przekonywujące zwycięstwo u siebie z Polonią Przemyśl 3 : 0 dnia 15.08.2009 r. po bramkach: 2 – Tyrawski, 1 – Ł. Bąk, które rozbudziło wielkie ambicje. Porażka w Dębicy z Igloopolem 0 : 1 dnia 22.08.2009 r. niczego nie nauczyła, bo przecież wygraliśmy u siebie 1 : 0 z Rzemieślnikiem dnia 29.08.2009 r. po bramce Duńskiego i wygraliśmy w Jarosławiu z JKS dnia 05.09.2009 r. 2 : 0 po bramkach M. Olchy i Gawłowskiego. Kolejne nauczki: u siebie remis z Sokołem Nisko 2 : 2 po bramkach Białego i G. Gierczaka oraz 0 : 3 w Kolbuszowej dnia 20.09.2009 r. zaraz zapomniane wygraną w Żurawicy dnia 26.09.2009 r. ze Strumykiem Malawa 3 : 2 po bramkach M. Olchy, Tyrawskiego i Pilawy oraz rozgromienia w Turbi Budo 5 : 0 po bramkach: 3 – Tyrawski, 2 – G. Gierczak, czy po dobrej grze wygrana 1 : 0 i cudownej bramce Gawłowskiego dnia 10.10.2009 r. z Partyzantem Targowiska. Oprócz niewątpliwych sukcesów przyszły też przykre akcenty jak remis 1 : 1 w Kańczudze dnia 21.10.2009 r. po beznadziejnej grze i bramce samobójczej jednego z zawodników Kańczugi. Wiosną 2010 r. początkowo też nie było źle. Wysoka wygrana u siebie z Błękitnymi Ropczyce 5 : 1 po bramkach: 2 – Tyrawski, Gierczak i 1 – Biały oraz spektakularny sukces w Przemyślu z Polonią 2 : 0 po bramkach Pilawy i Tyrawskiego, czy emocjonujący i pełen napięcia wygrany mecz u siebie z Igloopolem 4 : 3 po bramkach: 3 – Tyrawski, 1 – Gierczak. Przyszły jednak przykre momenty, których podłożem było nadmierne rozluźnienie dyscypliny wewnętrznej w drużynie i klubie, co miało niebagatelne znaczenie w okresie późniejszym. Najpierw porażki po kiepskiej grze: w Pilźnie 0 : 2, w Nisku 0 : 1, w Malawie 1 : 3, w Targowiskach 0 : 2, u siebie z JKS 1 : 2 i remisy: u siebie z Orłem 0 : 0 , Pogonią Leżajsk 2 : 2 i 0 : 0 w Zaczerniu. Wygrana 5 : 2 dnia 02.06.2010 r. w Wiśniowej po bramkach: 3 - Gierczak, 1 – Ł. Bąk i Tyrawski, czy u siebie z MKS Kańczuga 4 : 1 dnia 29.05.2010 r. po bramkach Gierczaka, Pilawy, M. Baka i Gawłowskiego nie mogły zmienić ugruntowanej tendencji. Sezon zakończyliśmy na 4 miejscu ustępując Partyzantowi – 10 pkt., Polonii – 8 pkt., i Orłowi – 7 pkt.. Już nic nas nie było w stanie wyrwać z równi pochyłej, w jaką wypchnęliśmy się sami zaniżając wewnętrzną dyscyplinę w drużynie i klubie. Był to sezon, w którym rozpoczął się największy dramat klubu od wielu lat i to z wyłącznej winy samego klubu. W następnym sezonie zbieraliśmy owoce własnej bezmyślności i pospolitego zaślepienia oraz tolerowania stale pogłębiającej się niegodziwości. Był to czas, gdy należało zrobić niezbędnego cięcia, o co osobiście z naciskiem nalegałem. Był to czas, gdy pojawił się trener Sugier i próbował przywrócić w drużynie należny ład, jednak pod wpływem zawodników podziękowano mu. Był to czas, gdy doszło do skandalu w Przeworsku i pojawił się trener Drozd, który pomimo wielu oporów działał w kierunku normalizacji życia, aż doszło do nowego skandalu w Pilźnie, po którym część zawodników zrozumiała, że musi się coś zrobić, ale było już za późno. Bezprawie, anarchia, bylejakość i tolerancja na nie ogarnęły wszystkie drużyny Żurawianki i trwa to zjawisko do dnia dzisiejszego. Zakorzenienie się niegodziwości musiało budzić odrazę i sprzeciw społeczeństwa wsi, co dało szybką odpowiedź odejścia od klubu wielu poczciwych, prawych działaczy i kibiców. Przywrócenie społecznego zaufania mieszkańców do sportu i klubu będzie wymagało długiego czasu i ciąży ono na wszystkich ludziach sportu, nie wyłączając działaczy, zawodników i władz samorządowych. Jest to trudne do wykonania, ale możliwe i konieczne, a codzienną mozolną pracę należy rozpocząć od zaraz i od podstaw.
Koniec.