SAN HURECZKO - ŻURAWIANKA
1 : 0 (1 : 0)
Bramka: 1 : 0 - Gibczyński (k) 45'.
San: K. Krajewski - Drapała, Szczęsny, Gibczyński, Hakało - Habaj, Tomaszewski, Marciniak (ż), Drozdów (92' M. Krajewski) - Fedak, P. Krajewski (71' Szczepaniec).
Żurawianka: Pstrąg (ż) - Stelmach, Bąk, Pilch (81' Stachura), Mazur (75' Soski) - Kohut (45' Gałuszka), Harłacz (ż), Sobejko, Kuta - Kucharski (71' A. Bajwoluk), Sidor (ż).
W pozostałych meczach: Orzeł Torki - Jawor Nehrybka 2 : 1, GKS Orły - LKS Ujkowice 1 : 2, Wiar Huwniki - Unia Fredropol 1 : 2, Wiar Krówniki - Pogórze Dubiecko 0 : 0, LKS Batycze - Fenix Leszno 0 : 2, Bizon Medyka - Fort Jaksmanice 3 : 2, Biało-Czerwoni Kaszyce - Wesoła Zadąbrowie 3 : 0.
Trzeba na samym wstępie powiedzieć gorzką prawdę, że mecz przegraliśmy całkiem zasłużenie i jak zwykle pomogliśmy gospodarzom wygrać ten mecz. W przeciągu całego meczu byliśmy zespołem słabszym, choć z pozoru gra z naszej strony nie wyglądała tragicznie. Od początku tego sezonu jedynym naszym mankamentem są braki prędkości, zwrotności i celności podań, a na dodatek tracimy bramki z niczego, albo pomagamy rywalom w ich zdobywaniu. Tak było też w Hureczku. Graliśmy ślamazarnie, ustępując gospodarzom w szybkości poruszania się na boisku, co stwarzało optyczne wrażenie, że ich jest więcej na placu gry i przez to wielokrotnie traciliśmy piłkę, tym bardziej, że gospodarze grali agresywniej w każdych akcjach zaczepnych jak i obronnych. Ta właśnie ślamazarność nas zgubiła w ostatniej minucie pierwszej połowy, gdy powolny Pstrąg przegrał biegowy pojedynek o piłkę z napastnikiem miejscowych i faulując go zmusił sędziego do pokazania na wapno, no i było 1 : 0 dla gospodarzy, bo Gibczyński wykorzystał taki prezent. W pierwszej części gospodarze teoretycznie mieli więcej z gry, ale szczególnie nie wypracowali sobie klarownych sytuacji pod bramką Pstrąga. Obrona gości i bramkarz grali uważnie i poprawnie, poza oczywiście błędem w ostatniej minucie. W drugiej połowie w zasadzie gra nie uległa zmianie przez około 25 minut, od kiedy to coraz odważniej pozwalali sobie goście, by w ostatnich 15-tu minutach zupełnie panować w pobliżu pola karnego Sanu. W 69’ minucie po jednym z wielu rzutów rożnych i centrze Sobejki Bąk strzałem głową zdobył wyrównanie, ale sędzia dopatrzył się faulu w ataku i nie uznał bramki. W 75’ minucie Mazur doznał poważnej kontuzji i zastąpiono go Soskim, co nie zniechęciło gości do bardziej intensywnych ataków na bramkę gospodarzy. Aż do ostatniego gwizdka sędziego miało miejsce oblężenie ich bramki i spodziewano się rychłej zmiany rezultatu, niestety – bez efektu, choć sytuacji było sporo. Przegraliśmy bardzo ważny mecz na własne życzenie i z własnej winy, co może nas drogo kosztować. Rywale nam uciekają w tempie, który musi niepokoić, ale o tym napiszę przy zapowiedzi meczu Żurawianka – Orzeł.