LKS NIZINY – ŻURAWIANKA
godz. 14:00 dnia 30.08.2015 r.
Przyznam, że nie wiem gdzie w Nizinach jest boisko piłkarskie, a przecież w naszym województwie byłem na setkach różnych boisk. Pamiętam tą wieś zwaną jeszcze Dusowcami, w której było kilka chałup, ale nie było drogi z prawdziwego zdarzenia, o której mówiono, że nawet Pan Bóg o niej zapomniał. Dzisiaj jest to zupełnie inna wieś. Wieś rozwojowa, o tragicznej historii jej byłych mieszkańców i heroicznej walce jej obecnych mieszkańców, o czym wspomnę szerzej w rozwinięciu. Mam nadzieję, że niebawem zaliczę kolejne boisko i po latach odwiedzę tą wieś, co będzie dla mnie następną nauką. Nie tylko dla mnie, bo oczywiście też dla drużyny. Wybierając się w zupełnie nieznane trzeba być specjalnie wyczulonym na niespodziankę, a przecież ostatnia wygrana w Maćkowicach przez naszych przeciwników też coś mówi. Remis wywalczony przez Żurawiankę w Kosienicach okupiony został wieloma kartkami, co musi martwić. Jest to trzeci kolejny wyjazd naszej drużyny i jest szansa wygrania.
W pozostałych meczach grają: Korona Trójczyce - Cresovia Kalników, Korona Olszany – Jawor Nehrybka, Tęcza Kosienice - Grom Wyszatyce, Rada Orzechowce - pauzuje, Fort Jaksmanice - Gwiazda Maćkowice, Błyskawica Łuczyce - Artmax Pikulice.
Jest to pierwszy mecz naszych drużyn i zarazem drużyna zupełnie nieznana. Dla młodego pokolenia również nie jest znana tragiczna historia mieszkańców tej miejscowości i samej miejscowości, związaną również po części z Żurawicą. Nie jest znana heroiczna walka jej obecnych mieszkańców o poprawę warunków życia, o byt tej wsi.
Przekazuję jej historię by uświadomić czym grozi nienawiść, czym jest wojna i jej skutki. Chcę aby brać przykład społecznego działania, jak można społecznie wpływać na własny los!
Niziny do 1977 roku i w latach 1981-1986 nosiły nazwę Dusowce. We wrześniu 1945 roku dawni mieszkańcy wsi - Ukraińcy mieli być wysłani na Ukrainę w ramach wymiany ludności po zmianach granic. Na transport kolejowy czekali w pobliskiej Żurawicy. Gdy po tygodniu koczowania na rampie w Żurawicy Osobowej wciąż nie doczekali się podstawienia pociągu, a zapasy jedzenia kończyły się, postanowili udać się na swoje dawne miejsce, aby zdobyć nieco zboża i innej żywności na drogę. Wówczas nowo zasiedleni Polacy stawili opór i wypędzili dawnych gospodarzy, nie pozwalając im niczego zabrać. Tłumaczono się tym, iż Polacy pod Lwowem, bo stamtąd przybyli, zostawili wszystko, co mieli. A zostawili wiele bo był to okres po zbiorach, a więc zboże i wszystkie inne płody rolne zalegały już w stodołach. Spór przerodził się w dramat, gdy o fiasku wyprawy powiadomiono UPA. 17 września w nocy najpierw spłonęła Walawa, a kilka godzin później Dusowce. Na widok łun nad Walawą mieszkańcy Dusowiec (polscy osadnicy), skryli się na polach, w krzakach, w wiklinie nad Sanem lub gdzie tylko kto mógł. Pożar strawił całkiem drewniane chałupy kryte słomą. Nie udało się też uratować skromnego dobytku repatriantów. Udali się oni w okolice Wrocławia, gdzie otrzymali z Państwowego Urzędu Repatriacyjnego przydział mieszkań, gospodarstw, oraz pomoc z dostaw UNRRA, a wieś pozostała pusta. Zachowała się jedynie drewniana cerkiew, która nie konserwowana i szabrowana zawaliła się na początku lat pięćdziesiątych. Nie uprawiane pola zarosły chwastami. Wygląd wsi zaczął się zmieniać w 1947 roku, kiedy to do Dusowiec zaczęli przybywać nowi osadnicy z położonej niedaleko Łańcuta Handzlówki. Wcześniej, bo w marcu 1946 roku przybyli do Urzędu Ziemskiego w Przemyślu, gdzie zostali powiadomieni o sytuacji na terenie powiatu, oraz warunkach otrzymania ziemi. Ze względu na przeprowadzaną akcję przesiedleńczą do ZSRR opuszczonych majątków po-ukraińskich, było dużo. Należało tylko dokonać wyboru i uzyskać potwierdzenie od miejscowego sołtysa. Następnie trzeba było zgłosić tę propozycję do Urzędu Ziemskiego, który wydawał stosowny akt nadania ziemi. Już w roku 1947 rozpoczęła się działalność społeczna nowych mieszkańców Dusowiec, a więc równocześnie z zagospodarowaniem wsi. Odtąd każda praca, zmierzająca do stworzenia nowych wartości materialnych na terenie wsi podejmowana była w sposób zorganizowany przez mieszkańców wsi. Po zorganizowaniu działek, problemem stał się dojazd do wsi. Dotąd odbywał się on droga polną nieutwardzoną, stąd w okresie wiosny i jesieni, lub większych opadów przejazd po niej stał się uciążliwy. Uniemożliwiało to również dowóz towarów do miejscowego sklepu. Podjęto więc decyzję o budowie drogi. Jednocześnie trzeba było wykopać rowy melioracyjne, podnieść jezdnię i oczyścić ją. Z pomocą pospieszyło wiejskie kółko rolnicze. Własnym sprzętem został przywieziony materiał na utwardzenie drogi. Na ten cel dostarczono 750 metrów sześciennych żwiru. Do pracy włączyli się także mieszkańcy. Czyn społeczny oceniono na półtora miliona złotych. Od 1950 roku, na terenie wsi działały: Koło Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego oraz Związek Młodzieży Wiejskiej. W 1952 roku zorganizowano we wsi wiejski sąd polubowny, złożony z członków aktywu wiejskiego. Rozpatrywał on na miejscu spory sąsiedzkie. Tą drogą załatwiono wiele spraw konfliktowych, a zwaśnione strony nie musiały ich rozstrzygać drogą sądową. W roku 1955 rozpoczęto prace elektryfikacyjne. Głównym wykonawcą było Przedsiębiorstwo Elektryfikacji Wsi. Grupa składająca się z pięciu osób przystąpiła do pracy, a mieszkańcy dostarczyli słupów. Już jesienią podłączono prąd do sieci i chociaż instalacje pozwoliły na podłączenie tylko jednej żarówki, radość była ogromna. Kolejnym przedsięwzięciem realizowanym w Dusowcach było rozpoczęcie w 1965 roku prac nad przeprowadzeniem przez wieś gazociągu. Kosztorys opiewał na kwotę 6 tyś. zł od gospodarstwa, którą to mieszkańcom rozłożono na raty. Po przeprowadzeniu próbnego rozruchu gazociągu na niektórych odcinkach, zaistniała konieczność ponownego rozkopania terenu, ponieważ próby wypadły niezbyt pomyślnie. Generalnym wykonawcą robót przy budowie gazociągu w Dusowcach był POM Miejsce Piastowe oraz podwykonawca POM w Przemyślu. Od maja 1970 roku uruchomiono linię PKS, łączącą wieś z gminą Orły oraz z Przemyślem. Kolejnym wielkim przedsięwzięciem była budowa przystanku kolejowego. Jego otwarcie w 1979 roku znacznie poprawiło stan komunikacji wsi. Znikł zwłaszcza problem dojazdu do szkół średnich młodzieży, a do pracy dorosłych.
Jestem pełen współczucia byłym mieszkańcom wsi (bez względu na ich narodowość), którzy przeżyli gehennę skutków II wojny światowej. W szczególności jestem pod wrażeniem społecznego działania obecnych mieszkańców tej wsi, sam przecież doświadczyłem ich zaangażowanie graniczące z heroizmem, gdy uruchomiano przystanek kolejowy w Dusowcach, już wtedy nazwanym Nizinami. Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku nie przypuszczałem, że kiedykolwiek na tym pustkowiu będzie kwitło życie, że będzie boisko i będzie drużyna. Jest to namacalny dowód jak zmienia się Polska.
Do Nizin jedziemy w roli faworyta, ale przestrzegam przed optymizmem. Nie będzie łatwo o zwycięstwo. ŻYCZĘ DRUŻYNIE SZCZĘŚCIA I SUKCESU!