KORONA OLSZANY - ŻURAWIANKA
3 : 0 (1 : 0)
Bramki:
1 : 0 – P. Grochola 4’ (k),
2 : 0 – Zagrobelny (głową) 60’,
3 : 0 – Soski (s) 86’.
Korona: Dziuban – P. Grochola, H. Szacki, Z. Kozioł, Podolak (46’ T. Kozioł) – Farian (83’ T. Grochola), Chawa, Pankiewicz (83’ Wróbel), Raczkiewicz – K. Szacki, Zagrobelny .
Żurawianka: M. Pstrąg – K. Bajwoluk(ż), Mazur, Stachura, Soski – Kohut, Pilch, Tomaszewski, Maksym – Majcher, A. Bajwoluk.
Widzów: 40.
Sędziował: Kamil Kuźma (Przemyśl).
Wyniki pozostałych meczy: Korona Trójczyce - LKS Niziny 1 : 3, Rada Orzechowce - Tęcza Kozienice 2 : 1, Gwiazda Maćkowice – Jawor Nehrybka 0 : 3, Artmax Pikulice - Cresovia Kalników 2 : 2, Fort Jaksmanice – pauzował, Błyskawica Łuczyce - Grom Wyszatyce 2 : 5.
Ledwie co uzbieraliśmy na wyjazd jedenastkę, a o jej wartości jako drużyny lepiej nie wspominać, bo i po co. Przecież od ostatniej mojej opinii nie mogło się nic zmienić na lepsze, a wyłącznie na gorsze. Tak też było w Olszanach, bo Żurawianka jako zespół i to tak grający, nie może wygrać z żadną drużyną, co zresztą pokazała wcześniej u siebie ze słabiutką Błyskawicą. W Olszanach nie mogło być lepiej i nie było. Drużynie brakuje wszystkiego i dlatego nie ma o czym pisać. Pierwszą bramkę straciliśmy z karnego już w 4’ minucie po nieudolnym faulu na polu karnym w niegroźnej sytuacji. W 20’ minucie sędzia podyktował karnego dla Żurawianki i wydawało się, że będzie remis. Niestety, Mazur trafił w słupek i wynik pozostał bez zmian. Zresztą był to drugi z kolei karny nie wykorzystany przez Mazura w ostatnich meczach. Wcześniej bowiem w Żurawicy też z karnego trafił w słupek. Gospodarze w całym meczu mieli przewagę w polu, grali szybciej, sprawniej operowali piłką i stworzyli więcej sytuacji pod bramką Pstrąga, który w niej sprawował się dobrze. Żurawianka w zasadzie miała kilka okazji, ale jej akcie były ślamazarne i bez głowy, no i nieskuteczne. W środku pola popełnialiśmy mnóstwo błędów i o dziwo, że gospodarze również dostosowali się do przyjezdnych swoją nieporadnością. Jak zwykle Żurawianka musiała im pomóc w strzeleniu kolejnych bramek. Najpierw w środku pola w dziecinny sposób stracił piłkę Maksym na rzecz K. Szackiego, który z miejsca uruchomił na lewym skrzydle Fariana, a ten bez trudu minął K. Bajwoluka i z linii bramkowej zacentrował idealnie na głowę zupełnie wolnego Zagrobelnego i było 2 : 0. W ostatnich 15’ minutach meczu nic nie dały roszady trenera, choć optyczną przewagę mieli goście. Wystarczyła tylko jedna kontra gospodarzy w 86’ minucie meczu, gdy w niegroźnej sytuacji goście wykonywali rzut rożny, a po nim Soski pokazał gospodarzom jak się strzela. Szkoda, że pokazał strzałem do własnej bramki, ale przecież wykonał zadanie, polegające na pomocy przeciwnikowi. Najpierw pomogliśmy gospodarzom karnym, później była pomoc Maksyma, a na końcu szkoleniowa pomoc Soskiego. Ciekawe, dlaczego nie czerpiemy naukę od innych drużyn, odnośnie szybkości, zwrotności, celności podań, organizacji gry, ambicji itd., bo przecież te braki widać w drużynie jak na dłoni.