Żurawianka - strona nieoficjalna

  • Wyniki ostatniej kolejki:
  • Żurawianka Żurawica - LKS Ujkowice 4:2
  • Cresovia Kalników - Tęcza Kosienice 3:2
  • Orzeł Torki - Strażak Sośnica 4:0
  • Unia Fredropol - Grom Wyszatyce 3:0
  • Wiar Krówniki - Gwiazda Maćkowice 5:0
  • Fort Sicher Jaksmanice - Bizon Medyka 4:1
  • LKS Nakło Starzawa - San Hureczko 3:2
  • LKS Batycze - Wiar Huwniki 3:1
  •        
Strona klubowa

Zegar

Logowanie

Menu główne

Najlepsi typerzy

Zaloguj się, aby typować.
Lp. Osoba Pkt.
1. Typer1928 99
2. gal_72 97
3. Kazimierz4 97
4. Swiss1 93

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 4 gości

dzisiaj: 184, wczoraj: 1189
ogółem: 3 382 802

statystyki szczegółowe

Najbliższa kolejka

Najbliższa kolejka 18
Żurawianka Żurawica - Tęcza Kosienice
Wiar Krówniki - Wiar Huwniki
Cresovia Kalników - Strażak Sośnica
Orzeł Torki - Grom Wyszatyce
Fort Sicher Jaksmanice - San Hureczko
Unia Fredropol - Pogórze Dubiecko
LKS Nakło Starzawa - Gwiazda Maćkowice
LKS Batycze - LKS Ujkowice

Kontakty

Aktualności

Dla przypomnienia. Stan wojenny i jego geneza.

  • autor: Typer1928, 2015-12-12 09:26

Polityczne wstrząsy 1980-81

W czerwcu 1979 roku polski papież Jan Paweł II odbył pierwszą pielgrzymkę do Polski, która zgromadziła milionowe rzesze wiernych. Pielgrzymka ta, a zwłaszcza homilia papieża podczas mszy świętej na Placu Zwycięstwa w Warszawie zupełnie odmieniła nastroje Polaków, a słowa: „Nie lękajcie się zmieniać oblicze Ziemi, Tej Ziemi.” stały się kamieniem węgielnym do zmian dla wielu Polaków. Tym bardziej, że represje służby bezpieczeństwa wobec działaczy opozycji nasiliły się po wydarzeniach radomskich, czy Ursusa w 1976 r. i trwały z różnym natężeniem do porozumień sierpniowych, kończących falę masowych strajków robotniczych latem 1980 roku (porozumienia przewidywały zwolnienie wszystkich aresztowanych ze względów politycznych). Porozumienia podpisane zostały niemal równolegle w Szczecinie (w imieniu władz przez Kazimierza Barcikowskiego i w imieniu strajkujących przez Mariana Jurczyka) w dniu 30.08.1980 r. oraz w Gdańsku (w imieniu władz przez wicepremiera Mieczysława Jagielskiego i w imieniu strajkujących przez Lecha Wałęsę) w dniu 31.08.1980 r., które politycznie odbiły się szerokim echem na świecie. W Polsce nastąpiła zmiana I sekretarza KC PZPR, w dniu 06.09.1980 r. Edwarda Gierka zastąpił Stanisław Kania. Zmieniono też kilkakrotnie rząd. Najpierw dnia 18.02.1980 r. Piotra Jaroszewicza zastąpił Edward Babiuch, w dniu 24.08.1980 r. Edwarda Babiucha zastąpił Józef Pińkowski, a dnia 11.02.1981 r. Józefa Pińkowskiego zastąpił Wojciech Jaruzelski, który jednocześnie od dnia 18.10.1981 r. pełnił funkcję I sekretarza KC PZPR i wcześniej ministra obrony narodowej.

W tym okresie Polska stała się krajem tranzytowym dla arabskich grup terrorystycznych, takich jak Hezbollah czy Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, które za pośrednictwem Polski transferowały broń lub wykorzystywały ją jako bazę dla swoich przywódców. W Polsce w latach 80. przebywali Ilich Ramirez Sachem, Abu Abbas oraz współautorzy masakry w Monachium sprzed ośmiu lat – Abu Nidal (do 1987 roku) i Abu Daoud (na którego w 1981 roku dokonano w Warszawie nieudanego zamachu). Na mocy wspomnianych porozumień sierpniowych powstał NSZZ „Solidarność”, grupując w swoich szeregach około 10 mln. członków, co było wielką społeczną siłą, mającą niesamowity wpływ na bieg sytuacji politycznej w kraju. Częste strajki i przerwy w pracy nie mogły zaspokoić społecznych potrzeb ani w zaopatrzeniu rynku i  przy uleganiu władz, co do żądań płacowych. W ten sposób drastycznie rosła inflacja polskiego złotego i potęgowały niesamowite braki zaopatrzeniowe. Z jednej strony strajkami wymuszano podwyżki płac, a z drugiej strony tymi samymi strajkami poważnie ograniczano produkcję i zaopatrzenie. Rozpoczął się okres wzajemnego oskarżania się co do przyczyn systematycznie kurczącej się narodowej gospodarki. Władza oskarżała Solidarność, a Solidarność oskarżała władzę. W tej sytuacji musiało dojść do politycznego klinczu. Dnia 13 maja 1981 r. obiegła świat tragiczna wiadomość o zamachu na Jana Pawła II na Placu Św. Piotra w Rzymie, a 28 maja tego roku w Warszawie zmarł kardynał tysiąclecia Stefan Wyszyński, człowiek o wielkim autorytecie zarówno w kościele jak i u władz państwowych, który skutecznie temperował zapędy zwalczających się stron. Zamach w Rzymie i odejście kardynała zapowiadał dla kraju czasy najgorsze. Nie pomogły trzykrotne spotkania trójstronne Jaruzelski – Glemp – Wałęsa, a także wielokrotne nawoływania Jaruzelskiego i prymasa Glempa do Solidarności o opamiętanie się. Doktryna Breżniewa obowiązywała cały obóz wschodni i Jaruzelski miał ręce związane, a z drugiej strony był między młotem a kowadłem. Nie jest moją rolą aby usprawiedliwiać poczynania władz, lecz staram się jedynie obiektywnie przedstawiać fakty poprzedzające wprowadzenie stanu wojennego w Polsce. Rzeczą oczywistą było, że władza ówczesnej Polski musiała się przygotowywać na różne polityczne warianty, w tym również na stan wojenny. Bacznie obserwowano też sytuację w Polsce w krajach bloku wschodniego oraz na całym świecie. Sytuacja polityczna na świecie była bardzo napięta, zwłaszcza po inwazji ZSRR na Afganistan i w kotle Bliskiego Wschodu, czy napięcie na linii  Breżniew (ZSRR) – Reagan (USA). Władze sąsiednich państw (ZSRR, NRD, Czechosłowacji, Węgier i Rumunii) żądały od Jaruzelskiego uspokojenia sytuacji w Polsce, a na dodatek, w naszym kraju stacjonowało w dużej ilości wojsko sowieckie w ramach wojskowego paktu Układu Warszawskiego. Październikowe spotkanie Jaruzelski – Glemp – Wałęsa nie dało żadnych pozytywnych rezultatów, a radomski zjazd Solidarności zaostrzył kurs polityczny. Kolejny zjazd Solidarności w Gdańsku nie odciął się od radomskiego kursu i zapowiedział na dzień 16.12.1981 r. strajk generalny, co dla władzy było sygnałem katastrofalnie jednoznacznym. Z jednej strony doktryna Breżniewa wcześniej wstrzymała jakąkolwiek wymianę handlową z Polską ze strony całego bloku wschodniego żeby nie pomagać „kontrrewolucji w Polsce”, zachód też wstrzymał wymianę – bo im gorzej, tym lepiej. Rolnicy indywidualni przestali sprzedawać państwu płody rolne. Produkcja też poważnie spadła, a tu bardzo mroźna zima. Brak węgla dla elektrowni i do ogrzewania, brak wszystkiego, a perspektywa na poprawę żadna, co w konsekwencji groziło samounicestwieniem się społeczeństwa w okopach mroźnej zimy i do wymuszonej warunkami życia wojny domowej. Ponad to, całkiem poważnie obawiano się interwencji wojskowej ze strony ZSRR i innych państw bloku wschodniego. Jaruzelski stanął przed dylematem, czy unormować choć po części sytuację własnymi siłami, czy czekać na „pomoc” ZSRR i innych, która mogła być dla narodu niezwykle krwawa. Pomny wydarzeń na Węgrzech w 1956 r. i Czechosłowacji w 1968 r. wybrał stan wojenny wyłącznie przy użyciu polskiego wojska. Zapewne będą głosy odrębne, a nawet przeciwne, do czego każdy ma prawo. Osobiście przeżyłem stan wojenny, doświadczyłem jego niegodziwości i dzisiaj mając za sobą bagaż doświadczeń stwierdzam, że wprowadzenie stanu wojennego w tamtej sytuacji polityczno-gospodarczej wewnętrznej i zewnętrznej było wielką odpowiedzialnością za Naród i kraj. Owszem, przez te kilkanaście miesięcy było około 100 ofiar, ale uratowano znacznie większą część społeczeństwa. Przypomnę tylko, że przewrót majowy Piłsudskiego 1925 roku w ciągu tylko trzech dni kosztował ponad 450 ofiar, a później utworzenie obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej. Stan wojenny i przewrót majowy nie były demokratycznym posunięciem, miały zupełnie inne podłoże co do genezy, ale przyświecał im wspólny cel - dobro Narodu. Oba te wydarzenia są różnie oceniane i nie da się wymazać je z historii.

Mój stan wojenny.

Jak poprzednio w każdą niedzielę, tak dnia 13.12.1981r. wstałem o godz. 3:30 by zdążyć na pociąg godz. 4:24 z przystanku Przemyśl Zasanie i dojechać do pracy w Żurawicy Rozrządowej. Idąc do pociągu w mroźny i zaśnieżony poranek, po drodze idealna cisza, ani żadnego śladu człowieka na śniegu. Na peronie również byłem sam jak palec, a w pociągu zaledwie kilka osób. Gdy wysiadłem w Żurawicy Rozrządowej stojący na peronie sokista poinformował mnie, że pilnie szuka mnie jakiś pułkownik i major wojska. Wchodząc w mundurze do holu budynku zastałem umundurowanych podpułkownika i majora, którzy na mój młody wiek (34 lata) zdziwili się, że jestem naczelnikiem tak dużej stacji. Tenże podpułkownik poinformował mnie, że chce ze mną rozmawiać na osobności  w bardzo poufnej sprawie i zapytał kiedy taka rozmowa może się odbyć. Poinformowałem, że najwcześniej około godz. 6:30 po moim zorientowaniu się co do sytuacji w stacji i przeprowadzeniu oprawy pracowniczej z nową zmianą. O godz. 6:00 zszedłem do audiowizualnej świetlicy na operatywkę i po chwili wbiegł do świetlicy nastawniczy Żr-12 z nocnej zmiany podniesionym głosem: „Panie naczelniku proszę włączyć radio – jest wojna!”. Natychmiast uruchomiłem urządzenie audio i usłyszeliśmy przemówienie Jaruzelskiego, a na sali zapadła zupełna cisza. Takiej ciszy i tak wymownej, nigdy wcześniej i nigdy później nie doświadczyłem. Dwojgu starym mężczyznom zmoczyły się łzami policzki w trakcie tego przemówienia, a po przemówieniu przerwałem tą ciszę mówiąc: „Teraz nie mogę państwu nic powiedzieć. Apeluję tylko o spokój, rozwagę i pracę. Jak tylko coś konkretnego będę wiedział natychmiast poinformuję specjalnym zarządzeniem i liczę, że jeszcze w tym dniu zarządzenie to przekażę.”. Idąc na górę do biura już wiedziałem co będzie treścią rozmowy z oczekującymi mnie oficerami. Wiedziałem, że czeka na mnie znacznie więcej obowiązków, ogrom wyrzeczeń, wiele nieprzespanych nocy i ciągłych dyżurów. Nie wiedziałem tylko jak długo to potrwa. Starszy rangą oficer wręczył mi do wglądu pisemne obwieszczenie o wprowadzeniu w całym kraju stanu wojennego i jego konsekwencjach dotyczących zmilitaryzowania kolei, co dla mnie było pierwszym ciosem i zapytałem. W takim razie jaką rolę ja jako naczelnik stacji mam pełnić w tej sytuacji? Odpowiedź była jednoznaczna: wojsko nie przychodzi do stacji aby naczelnikowi przeszkadzać w pracy, tylko pragniemy panu pomóc. Absolutnie nie zamierzamy wtrącać się do kierowania stacją i wchodzić w pana kompetencje. Naszą rolą jest zapewnienie panu zupełną swobodę działania. Poinformowano mnie, że mój przewodniczący Zakładowej Komisji Solidarności jest internowany w Uhercach, podobnie jak inni działacze tego związku, lecz nie podano którzy. Na moją sugestię co do wprowadzenia godziny milicyjnej, otrzymałem stałą przepustkę na swobodne poruszanie się w każdej porze dnia w okresie obowiązywania stanu wojennego na obszarze DRKP Przemyśl. Miałem więc, oprócz dowodu osobistego i legitymacji służbowej, stałej przepustki do przekraczania granicy w Medyce, bezpłatnego biletu na przejazd wszystkimi pociągami w kraju oraz zezwolenie na jazdę dowolną lokomotywą w całym okręgu krakowskim, jeszcze jeden dokument, co znacznie pogrubiło mi portfel, ale też znacznie zwiększyło moje obowiązki wobec kolei i państwa. Zapytano mnie następnie o bieżących kłopotach w stacji. Powiedziałem, że największą bolączką są braki w zatrudnieniu, pogłębiające się wprowadzeniem w życie zarządzenia ministra komunikacji o całkowitym wstrzymaniu przyjęć na PKP i jednocześnie możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę w wieku 50 lat i przepracowaniu 25 lat . Wtedy obejmowało ono około 25 % załogi, a na dodatek zastałem niesamowite zaległości urlopowe. Zapewniono mnie, że przekażą ową informację do swoich władz zwierzchnich. Następnie zażądano zapewnienia kwatery na terenie stacji dla stacjonowania około 150 żołnierzy, którzy będą strzec newralgiczne punkty stacji, jakie ja mam niezwłocznie wyznaczyć. Wyznaczyłem trzy nastawnie dysponujące, gdzie pracują dyżurni ruchu prowadzący ruch pociągów. Co do kwatery, odpowiedziałem, że ja nie mam takiej możliwości i poinformuję swojego zwierzchnika. Z miejsca zadzwoniłem do dyrektora, który również nie wiedział o wprowadzeniu stanu wojennego, ale przyjął żądanie wojska. Po pewnym czasie otrzymałem odpowiedź, że ta kwatera będzie na piętrze budynku C’Hartwig w Żurawicy Rozrządowej. Następnie ci oficerowie zapytali mnie czy posiadam klucze od pomieszczenia Solidarności, gdyż mają polecenie skonfiskować całość zasobów tego związku, gdyż jest on zdelegalizowany. Odpowiedziałem, że mam dostęp do kluczy, ale w obecnym składzie nie mogę pozwolić na wejście. Postawiłem warunek, że wejście może się odbyć tylko komisyjnie za szczegółowym protokołem konfiskaty. Umówiliśmy się, że nastąpi to w dniu następnym, czyli w poniedziałek o godz. 7:00 a ze strony stacji w komisji będę ja, kadrowiec i pracownik kancelarii tajnej. Następnie siedziba Solidarności została przez wojsko zaplombowana. Wszystkie uzgodnienia, a także wymogi stanu wojennego ugruntowałem z przepisami PKP i miejscowymi warunkami, wydając o godz. 14:00 stosowne i okolicznościowe pisemne zarządzenie, polecając zastępcy do jego rozpowszechnienia całej załodze stacji. Na drugi dzień komisyjnie weszliśmy do biura związkowego i do protokółu wpisywaliśmy wszystkie pojedyncze konfiskowane pisma, dokumenty, wydawnictwa, materiały biurowe itd., które wojsko zabierało do specjalnego worka, zaplombowanego na końcu z podpisami całej komisji. Pieniądze znalezione przekazaliśmy do kasy stacyjnej za kwitem różnych wpływów, a numer kwitu naniesiono do protokółu, który wraz z kwitem znalazł się w worku. Domagano się zwrotu sztandaru Solidarności, którego w biurze nie było. Członkowie komisji nie wiedzieli gdzie jest sztandar, a ja zataiłem wiedzę, bo wiedziałem, że sztandar ten będzie nie do odzyskania. W następnym dniu poleciłem zaufanemu pracownikowi aby w ścisłej tajemnicy dwukrotnie udał się na plebanię i na moją prośbą przekazał na przechowywanie księdzu proboszczowi sztandar i drzewce. Gdzieś do miesiąca zaczęli przybywać do przyjęcia mężczyźni. Byli to ludzie z ulicy, którzy nigdy nie splamili się pracą, a było ich 17. Okazali się oni moją życiową zmorą. Po przyjęciu i szkoleniu bhp, pobrali ubrania robocze i tyle ich widziałem. Od następnego miesiąca wzywany byłem do Okręgowego Sądu Wojskowego Rzeszowie  jako oskarżony za kolejne porzucenia nakazu pracy przez każdego z tej siedemnastki. Nie pamiętam ile razy stawałem przed sądem, ale było to kilkanaście razy. Ostatni raz nerwowo nie wytrzymałem i wygarnąłem przewodniczącemu składu orzekającego w stopniu majora: „Kolejny raz, nie zgadzam się z oskarżeniem. To nie ja powinienem stać przed wysokim sądem, lecz wojsko. To nie ja ich przyprowadziłem pod bronią do pracy, to nie ja mam broń aby ich pilnować. Wojsko ich przyprowadziło, to niech wojsko ich pilnuje. Ja nie mam broni ani środków przymusu i jestem bezsilny w stosunku do wymogów stanu wojennego w konkretnej sytuacji.”. Przewodniczący składu orzekającego polecił mi się uspokoić pod rygorem zastosowania kary porządkowej w postaci grzywny, a proces został odroczony bez podania nowego terminu. Po paru dniach stan wojenny został zawieszony i miałem spokój z sądem, ale nie miałem spokoju po wyjściu z internowania przewodniczącego Solidarności, ale to już zupełnie inny czas i inne zagadnienie.


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [514]
 

Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Reklama

Ostatnie spotkanie

Żurawianka ŻurawicaLKS Ujkowice
Żurawianka Żurawica 4:2 LKS Ujkowice
2020-11-14, 13:30:00
     

Buttony

Kalendarium

19

04-2024

piątek

20

04-2024

sobota

21

04-2024

niedziela

22

04-2024

pon.

23

04-2024

wtorek

24

04-2024

środa

25

04-2024

czwartek

Wyniki

Ostatnia kolejka 17
Żurawianka Żurawica 4:2 LKS Ujkowice
Cresovia Kalników 3:2 Tęcza Kosienice
Orzeł Torki 4:0 Strażak Sośnica
Unia Fredropol 3:0 Grom Wyszatyce
Wiar Krówniki 5:0 Gwiazda Maćkowice
Fort Sicher Jaksmanice 4:1 Bizon Medyka
LKS Nakło Starzawa 3:2 San Hureczko
LKS Batycze 3:1 Wiar Huwniki