- autor: Typer1928, 2016-07-15 07:31
-
NAJBARDZIEJ TRAGICZNY SEZON W HISTORII ŻURAWIANKI!
Nie licząc wybuchu II wojny światowej i fuzji z Czuwajem Przemyśl w roku 1948, rok 1961 dla Żurawianki był ze wszech miar najbardziej tragicznym okresem. W dziwnych i niespodziewanych okolicznościach spadliśmy z A klasy, a jeszcze trzy tygodnie wcześniej nikomu się nie śniło żebyśmy opuścili szeregi tej klasy rozgrywkowej. Szerzej o tym pisałem wcześniej. Dwa tygodnie po zakończeniu sezonu rozgrywaliśmy na własnym boisku mecz pucharowy z pierwszą drużyną Czuwaju Przemyśl, która w tym czasie grała w III lidze (3 stopień rozgrywek w kraju). Wcześniejsza degradacja, zakończenie tego meczu i jego konsekwencje na długie lata skomplikowały sytuację Żurawianki, o czym warto pamiętać obecnemu pokoleniu!
Nie rozumiem dlaczego wyznaczono do prowadzenia tego meczu sędziego z Przemyśla (Małek) i to sympatyka Czuwaju? Ostatecznie mecz wygrał Czuwaj 6 : 4 (3 : 1), ale od wyniku ważniejsze były wydarzenia i okoliczności w jego trakcie i po nim. Przy stanie 4 : 3 dla Żurawianki na około 10 minut przed końcem meczu sędzia uznał bramkę dla Czuwaju z ewidentnego spalonego. Następnie w przeciągu zaledwie trzech minut podyktował dwa kolejne rzuty karne bez żadnego powodu. Tendencyjne prowadzenie zawodów oraz wymienione trzy przypadki doprowadziły do wrzenia wśród starszej części widowni i działaczy klubu. Grupka starszych osób weszła na boisko po wykorzystaniu drugiego karnego przez Czuwaj, z wielkimi pretensjami do sędziego. Nikt fizycznie nie naruszył nietykalności sędziego, który mecz przerwał w 85’ minucie meczu, co jeszcze bardziej rozwścieczyło ową grupkę kibiców. Dopiero przy wejściu do szatni dobrze znana wtedy i obecnie nieżyjąca od wielu lat starsza pani (której nazwiska nie wymienię) wymachując parasolką i używając niecenzuralnych słów groziła sędziemu pobicie, co wywołało śmiech i rozbawienie pozostałych. Na tym meczu byłem i dlatego tak jednoznacznie o nim piszę. W prasie pisano i w radio mówiono to, co kłamliwie przedstawił sędzia. Przedstawił on rzeczy niewiarygodnie absurdalne, jakoby został pobity i zniszczono mu strój sędziowski oraz prywatne ubranie. Takie same szkody przedstawił w pozwie sądowym, co w konsekwencji sąd nie przyjął jako wiarygodne. Ostatecznie w sądzie sprawa zakończyła się polubownie i sędzia niewiele wskórał, ale sprawa została nagłośniona w prasie i władzach piłkarskich w Rzeszowie do tego stopnia, że na Żurawiankę nałożono niewspółmierne kary, a nawet w Szopce Noworocznej NOWIN ułożono poniżającą piosenkę na melodię „Siekiera, motyka…”. W Nowinach Rzeszowskich i Polskim Radio Rzeszów na Żurawiankę i wieś posypały się gromy, co dla wielu uczciwych mieszkańców było nieznośne i niesprawiedliwe.
Na klub nałożono następujące kary:
- Zamknięcie boiska na okres jednego roku.
- Do czasu rozstrzygnięć prawno-sądowych zawieszono działalność sekcji piłkarskiej Żurawianki (pierwszy mecz po zawieszeniu Żurawianka rozegrała w Przemyślu z rezerwą Polonii i przegrała 0 : 5, grając w zupełnie odmłodzonym składzie).
- Wszystkie drużyny piłkarskie Żurawianki po odwieszeniu mogły rozgrywać swoje mecze na boiskach odległych od stadionu w Żurawicy, w odległości nie mniejszej niż 20 km. Żurawianka wybrała Medykę co spowodowało, że wszystkie drużyny grały na wyjazdach, musiano płacić za dzierżawę boiska i pokrywać koszty dojazdu.
- Wysoka kara pieniężna, która całkowicie zniszczyła finansowo biedny klub.
Inne konsekwencje:
- Bezpośrednio po incydencie, w proteście przeciwko tendencyjnemu traktowaniu klubu, wszyscy zawodnicy z pierwszej drużyny oraz zdecydowana większość oddanych działaczy wycofała się zupełnie ze sportu.
- Pogorszyły się i tak napięte relacje na linii Żurawianka – Czuwaj.
- W oczach kolegium sędziów klub stał na cenzurowanym przez długi czas.
- Nastały bardzo trudne czasy dla klubu, co odbudowywano przez długie lata.
Pomny tych czasów, z wielkim przekonaniem przestrzegam wszystkich przed podobnymi incydentami!