RADA ORZECHOWCE - ŻURAWIANKA
0 : 7 (0 : 1)
Bramki:
0 : 1 – Kamler 43’,
0 : 2 – Górniak (g) 51’,
0 : 3 – Biały 62’,
0 : 4 – Gawłowski 66’,
0 : 5 – Beer – 78’,
0 : 6 – Partyka 80’,
0 : 7 – Kamler 89’.
Rada: Stankiewicz – T. Kasprzyk, Kaczmarek (ż), M. Rywak, P. Kasprzyk – Folger, Stachura, Szydłowski, K. Rywak (65’ Hryniszyn) – Miara, Rabski (53’ Gołąb).
Żurawianka: M. Pstrąg – R. Wardęga, Banaś, Gawłowski, A. Bajwoluk (cz – 90’) – Partyka, Kamler, Górniak (65’ Szymański), Majcher - Biały (75’ P. Pstrąg), K. Bajwoluk (60’ Beer).
Sędziował: Piotr Mielnik (Przemyśl).
Widzów: 80.
Wyniki pozostałych meczy: Jawor Nehrybka - Błyskawica Łuczyce 1 : 0, LKS Niziny – Wesoła Zadąbrowie 3 : 1, Fort Jaksmanice - Unia Fredropol 1 : 0, Cresovia Kalników - Leśnik Bircza 8 : 0, Gwiazda Maćkowice - Czarni Bolestraszyce 1 : 0.
Przyznam, że jechałem do Orzechowiec z obawami o wynik tego meczu. Pomny faktu, że Żurawianka jeszcze nigdy nie wygrała z Radą, a przecież grała do tej pory czterokrotnie i dwa razy na własnym boisku bezbramkowo zremisowała, zaś w Orzechowcach dwukrotnie przegrała. W pierwszej połowie gra gości całkowicie potwierdziła moje obawy, bo graliśmy po prostu źle, ślamazarnie i bez ładu w przedniej formacji. Żurawianka wprawdzie miała znacznie więcej z gry, ale nic z tej przewagi nie wynikało. Jedynie w pierwszych minutach oddaliśmy celny i groźny strzał na bramkę Stankiewicza, który został obroniony nogami przez bramkarza miejscowych. Praktycznie całą pierwszą połowę spartaczyliśmy dokumentnie. W 43’ minucie zdobyliśmy niespodziewanie bramkę z dalekiego strzału Kamlera, który przerzucił niskiego bramkarza gospodarzy, strzelając mu za kołnierz i praktycznie całą pierwsza połowę wiało z boiska nudą, bo i gospodarze też nic nie pokazali. Druga połowa była zupełnie inna, bardziej ciekawsza, a to za sprawą gości, którzy podkręcili tempo i raz po raz przebywali pod bramką Stankiewicza, który aż sześciokrotnie kapitulował, a mógł częściej sięgać po piłkę do siatki. Tak, mógł sięgać, bo gospodarze słabli w oczach tym bardziej, im bliżej było do końcowego gwizdka sędziego. Jedyny przypadek w drugiej części gry trafił się gospodarzom w 67’ minucie gry gdy nieporozumienie między Banasiem a Gawłowskim wykorzystał Szydłowski i znalazł się sam na sam z M. Pstrągiem, ale przestrzelił nad poprzeczką. Zwycięstwo oczywiście cieszy, bo dało nam awans do pierwszej trójki w tabeli, gdyż Wesoła Zadąbrowie przegrała w Nizinach, gdzie Żurawianka wybiera się na koniec rundy! Za tydzień gramy z Czarnymi Bolestraszyce i zapewne czołówka tabeli nie ulegnie zmianie, ale ostatnia jesienna kolejka może dać przetasowanie, bo zestaw par jest bardzo ciekawy!