ŻURAWIANKA – ORZEŁ TORKI
1 : 3 (1 : 1)
Bramki:
0 : 1 – Koptyński 5’,
1 : 1 – Kohut (k) 30’,
1 : 2 – D. Szkółka 51’,
1 : 3 – Gierczak (w) 68’.
Żurawianka: Tomaszewski – Zabłocki (ż), K. Banaś (ż), Gawłowski, Szymański – Kohut, Partyka (80’ Dmitrzyk), G. Beer, Majcher (45’ A. Bajwoluk) – Biały, Kamler (ż)(70’ K. Bajwoluk).
Orzeł: Paczkowski (ż) – Pieszko (ż) (45’D. Szkółka), Struś, Wiątek(ż), M. Gawron (69’Chrobak) – Foryt, L. Gawron, R. Koptyjski (80’Małek), Tomaszewski - Łapisz, Gierczak (90’Podgórski).
Sędziował: Paweł Szczepański (Przeworsk).
Widzów: 100.
Wyniki pozostałych meczy: LKS Nakło - Fenix Leszno 1 : 5, LKS Batycze – Bizon Medyka 2 : 1, Korona Trójczyce - GKS Orły 0 : 8, Tęcza Kosienice - Wiar Huwniki 1 : 8, Wiar Krówniki - Pogórze Dubiecko 2 : 1, Fort Jaksmanice - Artmax Pikulice 2 : 1, Gwiazda Maćkowice – Korona Olszany 3 : 0.
Nie pierwszy raz Żurawianka na bardzo ważny i trudny mecz wystąpiła w uszczuplonym składzie i przegrała to spotkanie. W poprzednim sezonie również na własnym boisku w dniu 20.05.2018 r. graliśmy bardzo ważne spotkanie z Wesołą Zadąbrowie wystawiliśmy uszczuplony skład (też bez podstawowego bramkarza) i przegraliśmy 2 : 3 (1 : 0). Dzisiaj graliśmy bez podstawowego bramkarza Pstrąga oraz bez Kucharskiego i Mazura, a wynik prawie podobny. Trzeba sobie powiedzieć prawdę, że zespół gości wygrał zasłużenie. Przez cały mecz miał przewagę, składniej operował piłką w środku pola, a pod bramką przeciwnika wypracował znacznie więcej sytuacji podbramkowych oraz znacznie więcej rzutów rożnych. Żurawiance brak było skutecznych akcji zaczepnych oraz wyraźnie ustępowali szybkością i składnością operowania piłką, a także znacznie niecelnymi podaniami. Gospodarzom nie brakowało ambicji i woli walki, ale to niestety było w tym meczu za mało. Tym bardziej, że w bramce nie bez winy przy trzech bramkach był Tomaszewski. Pierwsza połowa, jak i drugą część meczu rozpoczęły się identycznie, straceniem bramek po 5. i 6. minutach gry. Pierwsza bramka przy wolnym Gierczaka w 5’ minucie źle ustawiony Tomaszewski wypuścił z rąk silny strzał Gierczaka, a zaspaną obronę uprzedził Koptyński dobijając piłkę do siatki. Druga bramka padła w 6’ minucie po przerwie z silnego strzału po ziemi w róg bramki z odległości 30 metrów. Trzecia po strzale z wolnego Gierczaka, który strzelił z bardzo ostrego kąta z odległości 16 metrów, ale piłka prawdopodobnie kogoś po drodze dotknęła w zamieszaniu pod bramką i wpadła do siatki. Piszę prawdopodobnie, bo nie wierzę aby tak prostą piłkę mógł Tomaszewski przepuścić do bramki, ale w piłce jest wszystko możliwe. Jeden przegrany mecz z czołową drużyną w uszczupleniu nie jest jeszcze tragedią, tym bardziej, że w przeciągu całego meczu ustępując przyjezdnym, jednak pokazaliśmy ambicję i wolę walki, pokazaliśmy się jako godny przeciwnik dla najlepszych i za to składam wszystkim słowa uznania.