ARTMAX PIKULICE – ŻURAWIANKA
2 : 2 (1 : 1)
Bramki:
0 : 1 – G. Beer (g) 8’,
1 : 1 – T. Olszowy 25’,
2 : 1 – K. Woźnica 60’,
2 : 2 – Dmitrzyk 80’.
Artmax: Śliż – Solka, K. Woźnica, Gierczak, W. Woźnica – T. Owsiany (70’ Duński), Partyczka (46’ Szklany), Fiołkiewicz, Ścielony - Andrushyczyshyn (ż), Głowaty (75’ Pociask).
Żurawianka: M. Pstrąg – Zabłocki (46’ Dmitrzyk), K. Banaś, Gawłowski, Szymański – Kohut, G. Beer (ż), Majcher (45’ A. Bajwoluk) – Biały (80' A. Beer), Kamler (65’ K. Bajwoluk)(ż).
Sędziował: Leszek Kogut (Przemyśl).
Widzów: 150.
Wyniki pozostałych meczy: Bizon Medyka - LKS Nakło 3 : 3, GKS Orły - Fenix Leszno 3 : 2, Korona Olszany - LKS Batycze 1 : 7, Korona Trójczyce - Tęcza Kosienice 1 : 3, Wiar Huwniki - Wiar Krówniki 2 : 1, Fort Jaksmanice - Pogórze Dubiecko 2 : 1, Orzeł Torki - Gwiazda Maćkowice 5 : 1.
Faktycznie, że ten wynik nie zadawala żadnej z drużyn w dzisiejszym meczu, bo każda mogła śmiało ten mecz wygrać w samej końcówce. Więcej jednak sytuacji strzeleckiej w ostatnim kwadransie mieli goście, którzy najpierw doprowadzili do remisu w 80’ minucie po dokładnej centrze z prawego skrzydła Białego i skutecznym zamknięciu jej przez Dmitrzyka. Była to jedna z ładniejszych i co ważne, skutecznych akcji gości w całym meczu. Prowadzenie dla gości uzyskał strzałem głową G. Beer po rogu bitym przez Białego. Ogólnie rzecz biorąc, poza bardzo zaciętym i emocjonującym okresem walki z obu stron w ostatnich 30’ minutach meczu, pozostała część była raczej wyrównana, gdzie gościom gra się nie kleiła, a miejscowi grali prostą piłkę, stosując grę agresywną w pojedynkach bezpośrednich, bo i ku temu mieli warunki fizyczne oraz większe doświadczenie w formacjach defensywnych. Z drugiej strony, stosowali długie podania do młodych i szybkich Andryshchyshyna, Głowatego i Owsianego, z którymi obrona gości dawała sobie radę, często łapiąc ich na spalonych. Niepotrzebnie też stosowano wybijanie piłek na aut boczny w okolicach własnej szesnastki oraz faulując w najbliższym sąsiedztwie władnej bramki. Inna sprawa, że Żurawianka zbyt nerwowo grała przez pierwszą godzinę meczu, tracąc często bardzo proste piłki w środkowej części boiska, co dwukrotnie się jej zemściło. Najpierw w 25’ minucie dwójka pomocników Żurawianki w walce z jednym zawodnikiem gospodarzy straciła piłkę przy linii bocznej i środkowej, a ten odważnie wypuścił się na bramkę po skrzydle i strzelił na 1 : 1 w długi róg bramki Pstrąga. W zupełnie podobnej sytuacji padła druga bramka dla Artmaxu. Też dwójka Żurawianki zakiwała się w środkowej strefie boiska i stracili piłkę na rzecz W. Woźnicy, którego następnie sfaulowano 25 metrów od bramki Pstrąga. Wykonawcą wolnego był sam poszkodowany, którego silny strzał odbił się od muru gości do K. Woźnicy, a ten z 30’ metrów silną bombą trafił w słupek, a po odbiciu się od słupka piłka trafiła do siatki w najbliższym sąsiedztwie drugiego słupka. Nie oznacza wcale, że Żurawianka tylko traciła piłki na rzecz miejscowych, ale faktem jest, że trafiało jej się to znacznie częściej nic gospodarzom. Czystych sytuacji strzeleckich Żurawianka miała nieco więcej, dla przykładu: w 18’ minucie po centrze z rogu Białego z 5 metrów G. Beer piłką trafił w bramkarza. W 30’ minucie Kohut będąc sam na sam również trafił w bramkarza. To samo dokonał K. Bajwoluk w 81’ minucie. Po wyrównaniu Dmitrzyka, Żurawianka w sumie miała jeszcze dwie czyste okazje do wygrania meczu, ale niestety, spartaczyła. Na dodatek pomoc i obrona gości w samej końcówce meczu i w doliczonym o 3 minuty czasie gry, popełniała tyle błędów, wybijając piłkę na aut na wysokości własnej szesnastki na rogi, że gospodarze każdorazowo wrzucając piłkę na szesnastkę, lub wznawiając grę z rogów mogli śmiało wygrać ten zacięty w końcówce mecz. Ogólnie można powiedzieć, że mecz to ambitna walka z obu stron, a wygrać powinna każda z drużyn, które często grzeszyły nieskutecznością.