ŻURAWIANKA – KORONA OLSZANY
2 : 0 (0 : 0)
Bramki:
1 : 0 – Kohut (k) 60',
2 : 0 – Mazur (w) 85'.
Żurawianka: Pstrąg – D. Zabłocki (65’ Kowal), Banaś (ż), Gawłowski, Szymański – Biały (70’Majcher), Kohut (ż) (80’ Ruderko), G. Beer, A. Bajwoluk (70’ Mazur) – K. Bajwoluk (80’ A. Beer), Dmitrzyk (65’Kamler).
Korona O.: Mateusz Chawa – Mariusz Chawa, Duniewicz, P. Grochola, Kurylak (49’ Koterbicki) – Farian (73’ Perduta), Kruk, Pankiewicz, G. Raczkowski – Hrywniak (46’Homa)(84’ W. Mazurkiewicz), Sidor.
Sędziował: Piotr Mielnik (Przemyśl).
Widzów: 180.
Wyniki pozostałych meczy: LKS Batycze – Fenix Leszno 5 : 0, Wiar Krówniki - Artmax Pikulice 7 : 0, Tęcza Kosienice – Pogórze Dubiecko 1 : 0, Korona Trójczyce – Wiar Huwniki 3 : 4, LKS Nakło - GKS Orły 0 : 1, Gwiazda Maćkowice – Bizon Medyka 3 : 0, Fort Jaksmanice – Orzeł Torki 3 : 1.
Zastanawiałem się cóż mam o tym meczu napisać? Miałem umieścić tytuł „Wygrana, ale krew z piłki szła w większej części meczu!”. Dotyczy to głównie Żurawianki, która grała fatalnie pod każdym względem. Celne podania i przyjęcie piłki bez zarzutu trafiały się gospodarzom niezwykle rzadko. Dość powiedzieć, że pierwszy atak na bramkę gości przeprowadzono dopiero w … 40. minucie gry, a pierwszy strzał na bramkę Chawy i to zdecydowanie niecelny dopiero w 42. minucie meczu. Tymczasem goście w pierwszej części grali szybko i chaotycznie, ale w zasadzie znacznie przeważali w polu i dość często gościli pod bramką Pstrąga. Na nieporadność Żurawianki odważyłem się wyznać porównawczo do serialu telewizyjnego o Ferdku Kiepskim: „Ferdek robi wszystko, aby nic nie robić, a Żurawianka robi wszystko, aby z jej gry nic dobrego nie było!”. Myślałem, że po przerwie coś się zmieni, ale skądże? Nadal krew ciekła z piłki, a w nieporadności prześcigano się jak w jakimś konkursie brzydoty. Karny po faulu na A. Bajwoluku i gol Kohuta nieco poprawił minorowy nastrój kibiców miejscowej drużyny, a po zmianach w 65, 70 i 80 minucie gra nieco nabrała rumieńców ze strony miejscowych. Zapewne wynikało to nie z nagłego olśnienia naszych kopaczy, ale być może z braku kondycji przyjezdnych, którzy mieli prawo utracić siły, mając do tej pory znaczną przewagę w polu. Powiadają, że zwycięzców nie sądzi się, ale nie potrafię okłamywać rzeczywistość. Wygrana oczywiście cieszy każdego kibica - mnie również, ale stylu nie jestem w stanie pochwalić i nazwać go przyzwoitym. Nawet wtedy, gdy komuś będzie to nie w smak!